Trzaskowski dał Platformie nadzieję. "Teraz to my uciekamy, a PiS goni. Strasznie tego brakowało w kampanii Kidawy"

Sobotnie wystąpienie Rafała Trzaskowskiego w Poznaniu ma być pierwszym kamieniem milowym jego kampanii. Podobnych w najbliższym miesiącu będzie jeszcze dwa, może trzy. Na Placu Wolności w stolicy Wielkopolski prezydent Warszawy ma mówić o swojej wizji Polski i prezydentury, m.in. o nowej solidarności i potrzebie odbudowy wspólnoty.

- Nie wiem, czy to będzie przełomowe wystąpienie, ale na pewno bardzo ważne - o sobotnim wystąpieniu Rafała Trzaskowskiego poznańskim Placu Wolności mówi nam osoba z jego najbliższego otoczenia. I dodaje:

Rafał będzie mówić o swojej wizji Polski, przede wszystkim o nowej solidarności, która jest konieczna w tych trudnych czasach, i o odbudowie wspólnoty, która Polsce dzisiaj jest bardzo potrzebna

Polityk z władz Platformy Obywatelskiej:

To będzie spokojne przemówienie, prezentacja wizji Polski, prezentacja wizji prezydentury. Próba odpowiedzi na niezwykle trudną sytuację, w której jest dziś Polska i Polacy. To będzie pierwszy z kilku kamieni milowych kampanii Rafała. Podobnie ważnych przemówień w tej kampanii będą jeszcze dwa albo trzy

Dlaczego Poznań? Wizyta Trzaskowskiego w Wielkopolsce jest związana z przedsiębiorczością i pracą, a więc kwestiami kluczowymi w dobie kryzysu gospodarczego wywołanego epidemią koronawirusa. Poznaniacy mają opinię ludzi pracowitych, przedsiębiorczych i solidnych. Ma to symbolizować, że m.in. te wartości w wizji państwa według Trzaskowskiego będą jednymi z najważniejszych.

Co do samego wystąpienia Trzaskowskiego, to z naszych rozmów z politykami PO wynika, że nie będzie ono poświęcone twardej, bieżącej polityce, chociaż miejscami na pewno do niej nawiąże. Nie jest też planowana prezentacja sztabu ani hasła wyborczego kandydata Koalicji Obywatelskiej, bo takie plotki również w ostatnich dniach się pojawiały.

Kandydat, nie sztab

Mówi polityk z kierownictwa PO:

To nie jest tak, że ukrywamy sztab albo go nie mamy. Po prostu nauczeni doświadczeniami naszych poprzednich kampanii, ale także obecnej kampanii naszego głównego kontrkandydata, nie chcemy, żeby to sztab skupiał uwagę, błyszczał, zajmował miejsce. To kandydat ma świecić

Wedle nieoficjalnych informacji Interii szefem sztabu Trzaskowskiego zostanie poseł PO Cezary Tomczyk. Potwierdzają to rozmówcy Gazeta.pl. - To jest już niemal pewne. Lubią się, dobrze im się współpracuje. Znają się jeszcze z rządu Ewy Kopacz, gdzie Czarek był rzecznikiem prasowym, a Rafał wiceszefem MSZ. Obaj należą też do ekipy, która odstrzeliła Grzegorza (Schetynę, byłego szefa Platformy - przyp. red.) - słyszmy od jednego z polityków największej partii opozycyjnej. Inny z naszych rozmówców, członek władz PO, mówi: - Tak, Czarek będzie bardzo ważną osobą w sztabie, będzie mieć dużo pracy i dużą odpowiedzialność na sobie.

Z naszych rozmów z politykami Platformy wynika, że sztab Trzaskowskiego zostanie zaprezentowany najpewniej dopiero po oficjalnym rozpoczęciu kampanii, czyli gdy poznamy datę wyborów prezydenckich. Istotną rolę może w nim odegrać posłanka Aleksandra Gajewska. - Dobrze układała im się współpraca w kampanii warszawskiej. Pytanie, czy zostanie oficjalną rzeczniczką sztabu, czy będzie po prostu doradzać Rafałowi - mówi nam polityk PO znający prezydenta Warszawy.

Co podkreślają wszyscy politycy PO, których pytamy o personalia w sztabie Trzaskowskiego, prezydent stolicy chce mocno postawić na ekspertów. Niekoniecznie związanych z bieżącą polityką. Oficjalne funkcje w sztabie przypadną politykom, ale to eksperci mają stanowić wartość dodaną. - Taka jest specyfika tych wyborów, że dobrze wznieść się ponad poziom partyjny i dopuścić głosy z zewnątrz - tłumacz nam prominentny polityk Platformy.

Nasi informatorzy z Platformy nie kryją też satysfakcji z tego, że Trzaskowski jest zupełnie innym kandydatem od Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Zupełnie inaczej się z nim współpracuje.

Rafał ma na wszystko wpływ, nic nie dzieje się bez jego wiedzy. To nie jest sytuacja jak z Kidawą, że jemu można coś ustawić i on ma tak zrobić. To on podejmuje decyzje

- słyszymy od jednego z rozmówców. Polityk po chwili dodaje:

Rafał to jest polityczny samograj, on nie potrzebuje sztabu. Jemu wystarczy nie przeszkadzać

Sondażowa sinusoida

Na razie efekty są zdumiewająco dobre. Nawet wśród polityków Platformy panuje zdziwienie, jak szybko udało się odrobić straty po kampanii marszałek Kidawy-Błońskiej. Już po dwóch tygodniach od ogłoszenia kandydatury Trzaskowski w sondażach prześcignął Koalicję Obywatelską. Różnica jest wyraźna. Pięć ostatnich sondaży partyjnych (publikowane w dniach 11-26 maja) dawało Platformie od 15,6 do 26,1 proc. W przypadku Trzaskowskiego ostatnie pięć badań (23-27 maja) to przedział od 21 do 27 proc. - Rafał zmobilizował już nie tylko nasz twardy elektorat. Nie tylko odrobił straty po Kidawie, teraz zaczyna ściągać nowych wyborców - słyszymy od jednego ze sztabowców PO.

Mówi polityk z otoczenia Trzaskowskiego:

W pierwszej turze celujemy w wynik cokolwiek powyżej 30 proc. To byłby świetny punkt wyjścia do drugiej tury. Zwłaszcza gdyby jeszcze Duda spadł poniżej 40 proc., a patrząc na obecny trend są na to spore szanse
Zobacz wideo Niektórzy politycy Zjednoczonej Prawicy cieszą się z sondażowej bessy Andrzeja Dudy. Liczą, że to zmobilizuje jego sztab do pracy

Sondaże urzędującego prezydenta to druga strona medalu. Im lepsze wyniki uzyskuje Trzaskowski, tym gorsze Andrzej Duda. Jeszcze miesiąc temu głowa państwa wygrywała wybory w pierwszej turze. Sondaże z końcówki kwietnia i początku maja dawały mu od 49,7 do 64 proc. poparcia. Obecnie Duda coraz częściej spada poniżej 40 proc. poparcia - w ostatnich dziesięciu sondażach czterokrotnie spadał poniżej tego pułapu. Skalę problemów Dudy pokazują sondaże pracowni Social Changes dla sprzyjającego rządowi serwisu wPolityce.pl - w ostatnich dwóch Duda miał odpowiedni 41 i 40 proc. poparcia; na przełomie kwietnia i maja było to 63-64 proc.

"Teraz to my uciekamy"

Kampania Dudy wpadła w bardzo solidne turbulencje, a jego sztab od kilku tygodni stoi w miejscu. Prezydent zbiera razy za partię-matkę i nie potrafi wyjść z defensywy. Już w lutym taki scenariusz w wywiadzie dla Gazeta.pl przewidział prof. Jarosław Flis, socjolog i ekspert od systemów wyborczych z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Prezydent Duda może zapłacić najwyższą cenę za działania swojego obozu politycznego. Notowania Andrzeja Dudy to notowania Zjednoczonej Prawicy. Im bliżej będzie wyborów, tym bardziej będzie to widoczne

- analizował wówczas prof. Flis.

W Platformie to widzą i czują, że to może być ich moment.

Wreszcie narzucamy narrację, wreszcie to my jesteśmy w ofensywie i to PiS musi się do nas odnosić. Teraz to my uciekamy, a PiS goni. Tego strasznie brakowało w kampanii Kidawy-Błońskiej

- mówi jeden z naszych rozmówców z Platformy.

Trzaskowski ma wykorzystać okazję i coraz większe zwątpienie Polaków w sens polityki obozu władzy. To dlatego kluczowe w jego wystąpieniach i oficjalnych wypowiedziach są takiego hasła jak "nowa fala" czy zmiana. Ma to wzbudzić w wyborcach poczucie, że nadchodzi czas na zmiany, wywołać falę, która zatopi PiS. Analogicznie jak to miało miejsce w 2015 roku w przypadku Platformy Obywatelskiej.

Z naszych rozmów z politykami Platformy i ludźmi z otoczenia Trzaskowskiego wynika, że wyczuwalna coraz mocniej w Polakach chęć zmiany znajduje odzwierciedlenie w programie kandydata Koalicji Obywatelskiej i poruszanych przez niego kwestiach. Cztery filary jego kampanii to: szeroko rozumiane bezpieczeństwo, zdrowie, silne samorządy i prezydent jako urząd kontrolujący władzę i pilnujący przestrzegania konstytucji. Do tego, nieco z boku, obietnica odbudowy silnej pozycji Polski w Europie, rozliczenia polityków PiS-u i odpolitycznienia mediów publicznych.

W zamyśle sztabowców Platformy składa się to na miks atrakcyjny zarówno dla twardego elektoratu Koalicji Obywatelskiej (walka z TVP, silna Polska w Europie, rozliczenie "dobrej zmiany"), jak i dla wyborców umiarkowanych (zdrowie, edukacja, transport, ochrona środowiska). Ma to być recepta na utrzymanie wyborców wielkomiejskich i jednoczesne zwiększenie szans na przyciągnięcie wyborców z małych miejscowości czy nawet wsi, które Trzaskowski intensywnie objeżdża od dwóch tygodni. W końcu to tam Koalicja Obywatelska jest najsłabsza i ma największy dystans do odrobienia względem PiS-u.

- On zdaje sobie sprawę, że te problemy, które z perspektywy wielkich miast wydają się kluczowe, poza tymi miastami już takie nie są - mówi w rozmowie z Gazeta.pl jeden z najbliższych doradców Trzaskowskiego. - Ludzie martwią się o szpitale, edukację, transport. O takie podstawowe, codzienne rzeczy, których obecna władza nie potrafi zabezpieczyć. O tym w kampanii chce mówić Rafał - słyszymy.

Więcej o: