Nie milkną echa ujawnionej w materiale TVN 24 informacji na temat kosztu pakietów wyborczych wydrukowanych przed wyborami 10 maja, które się nie odbyły. Nadzór nad przeprowadzeniem wyborów w formie korespondencyjnej sprawował minister aktywów państwowych, Jacek Sasin, który wydał decyzję o wydrukowaniu pakietów zanim ustawa regulująca sprawę trafiła do Sejmu. We wtorek na jaw wyszło, że 30 milionów pakietów jest przechowywanych w jednym z magazynów Poczty Polskiej - są strzeżone m.in. przez ochronę. Państwowa Komisja Wyborcza wskazywała wcześniej, że nie wie, gdzie mogą być.
68 896 820 złotych - jak dowiedzieli się reporterzy TVN 24, dokładnie na taką kwotę opiewają faktury, które w związku z przygotowaniami do organizacji majowych wyborów poczta podpisała z co najmniej czterema firmami. 26 milionów złotych już zapłacono kontrahentom.
Ujawnione informacje na temat kosztu pakietów są żywo komentowane przez polityków, dziennikarzy i publicystów. Przedstawiciele partii rządzącej o sprzeniewierzenie pieniędzy oskarżają opozycję. Takiego zdania jest także sam Sasin, który w środę tłumaczył się z decyzji na antenie RMF FM. - Opozycja cały czas trąbi i chwali się, że te wybory nie odbyły się i to jest ich wielki sukces, że te wybory zablokowali. Może się podzielą tymi kosztami - mówił.
"Minister Sasin, który bez trybu wydrukował sobie 30 mln pakietów wyborczych, szuka chętnych do podziału kosztów swojej nadgorliwości. Tak się składa, że już je podzieliliście - między wszystkich podatników. Tylko odpowiedzialnością pozostaje się podzielić z panem Morawieckim" - skomentował były premier Marek Belka.
"Wicepremier w doskonałym nastroju z okazji wydania 70 mln zł z naszych pieniędzy na wybory widmo" - stwierdził dziennikarz RMF FM, Patryk Michalski. W kolejnym wpisie dodał: "Wicepremier będzie płacił 70 mln zł ze swojej kiszeni, że proponuje dorzucenie się? Wszyscy zapłacimy za nieodbyte wybory, to chyba klęska i powód do wstydu, a nie żartów".
"Pakiety wyborcze "zgubiły się na 16 dni", a za wydanie 70 mln zł za wybory, które się nie odbyły, nie odpowiada nikt. Proste, prawda?" - napisał Marcin Makowski z "Do Rzeczy".
"Przypominam, że 9 kwietnia Sejm głosami PiS odebrał PKW prawo drukowania kart. A to, że nie kojarzy pan poseł żadnego dokumentu, który wydał pan Sasin w tej sprawie, świadczy tylko o tym, że poza odebraniem PKW tego narzędzia panowie nadrukowali kart bez jakiejkolwiek podstawy" - zwróciła uwagę Dominika Długosz z "Newsweeka".
Patryk Wachowiec z Forum Obywatelskiego Rozwoju zażartował z kolei: "Ciekawi mnie, czy Sasin wykazuje zdolność kredytową na 68 mln zł...".
"70 mln zł za pakiety wyborcze wydrukowane bez żadnej podstawy prawnej. A wszystko dlatego, że minister Sasin chciał pokazać prezesowi, że lepiej zorganizuje wybory niż PKW. Ktoś odpowie za to marnotrawstwo?" - pyta poseł PO Marek Wójcik. Katarzyna Lubnauer napisała z kolei: "Minister Sasin zdecydował o wydatkowaniu 68 000 000 zł bez podstawy prawnej na wybory, które się nie odbyły. A PiS, jedyne, co ma nam do powiedzenia, to że nic się nie stało, bo winna jest i tak opozycja".
Jacka Sasina broni m.in. poseł PiS i były rzecznik rządu, Rafał Bochenek.
"Przypisywanie odpowiedzialności p. Jackowi Sasinowi za przygotowanie wyborów jest kuriozalne? Nie kojarzę żadnego dokumentu, który w tej sprawie miałby wydać. Winnych zablokowania wyborów szukajmy w Senacie, którzy zabrali się do pracy w ostatnim terminie. P. Grodzki potwierdzi!" - napisał.