Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski w poniedziałek na antenie RMF FM wypowiedział słowa, które sprawiły, że do tablicy trzeba było wywołać innego ministra - Dariusza Piontkowskiego, szefa resortu edukacji.
- Pan zachęca nauczycieli, żeby poszli zbierać truskawki, czereśnie u rolników? - dopytywał Ardanowskiego dziennikarz. Minister odparł: - Każdy, kto pozostaje bez pracy, powinien tej pracy szukać.
Minister rolnictwa dowodził:
Czy też młodzież, a może ci nauczyciele, którzy nie będą pracowali, żeby ludzie po kilka, kilkanaście dni, również pracowali u rolników.
Czytaj więcej: Nauczyciele do pracy przy czereśniach? Minister: Każdy, kto pozostaje bez pracy, powinien jej szukać
Rozmowa toczyła się też wokół tego, jak wytłumaczyć opinii publicznej, że pracownicy sezonowi w rolnictwie będą mieli testy na koronawirusa, tymczasem właśnie nauczyciele, którzy pracują z dziećmi, takich przywilejów nie mają. - Jeżeli będzie taka potrzeba, to nauczyciele z bezpłatnych testów skorzystają, nie rozumiem, o co pan mnie pyta - ripostował takie pytania Ardanowski.
W rozmowie z portalem Money.pl na ten temat wypowiedział się Dariusz Piontkowski. Minister edukacji stwierdził:
Nauczyciele i uczniowie pracują przez cały czas. Ta praca odbywa się w domu, dlatego może nie widać jej tak na forum publicznym, ale to, że jej nie widać, nie oznacza, że jej nie ma.
Jak zaznaczał szef resortu edukacji, zarówno nauczyciele jak i uczniowie "ciężko pracują", ale odniósł się też do wątku pracy wakacyjnej. Ponieważ wtedy - jego zdaniem - jeżeli mają taką ochotę, to mogą podejmować pracę dodatkową.
- To już zależy od samopoczucia nauczyciela, czy chce podjąć się jakiejś innej pracy - na przykład fizycznej, która będzie także odskocznią od pracy nauczyciela, umysłowej, mocno obciążającej emocjonalnie - wyliczał Piontkowski.
Ostry sprzeciw wobec stanowiska Ardanowskiego wyraził wcześniej w rozmowie z Gazeta.pl szef Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz.
To arogancja pana ministra. (...). Nie wstydziliśmy się pracy na roli, mówię to również w oparciu o osobiste doświadczenia. Oczekujemy jednak godziwego zarobku, godziwego wynagrodzenia, a nie odwoływania się do tego, że "jak nie macie pracy, to idźcie do pracy w rolnictwie. (...). Jeżeli uznajemy, że może dojść do wymiany zawodów, to rozumiem, że 2 września rolnicy zastąpią nauczycieli. To oczywiście mało śmieszny żart z mojej strony"
- mówił Broniarz.