"Zabawa w chowanego". Prawnik o instrukcjach Prokuratury ws. Kościoła: Niepokoi mnie ostatni akapit

Wydawanie wytycznych przez Prokuraturę Krajową ws. kontaktów prokuratorów z Kościołem nie jest niczym zaskakującym, wątpliwości mogą wzbudzać jednak dwa poruszone w piśmie wątki - komentuje w rozmowie z Gazeta.pl adwokat Zbigniew Roman. Instrukcje wydane przez PK ujawniliśmy w ubiegłym roku. O doniesieniach Gazeta.pl w ostatnich dniach przypomniano w najnowszym filmie braci Sekielskich "Zabawa w chowanego".

W filmie braci Marka i Tomasza Sekielskich dotyczącym problemu ukrywania pedofilii w Kościele - "Zabawa w chowanego" - znalazł się wątek pisma Prokuratury Krajowej, do którego treści w październiku ub.r. dotarł portal Gazeta.pl.

- Od jednego z prokuratorów dowiedziałem się, że minister Ziobro wydał taki okólnik, jak postępować w sprawie księży pedofilów - mówił w filmie "Zabawa w chowanego" prawnik Artur Nowak. 

- O tym zarządzeniu dowiedziałem się od kilku prokuratorów prowadzących postępowanie. Zawsze pojawiał się ten sam problem, dla mnie niezrozumiały. Każda decyzja o zasięgnięciu, przeprowadzeniu dowodu z akt postępowań kanonicznych wymagała akceptacji góry: Prokuratury Krajowej - komentował prawnik.

 

Pełną treść dokumentu w poprzedniej kadencji Sejmu próbowała bezskutecznie uzyskać z Prokuratury Krajowej parlamentarzystka Joanna Scheuring-Wielgus. Również wnioski składane do PK przez portal Gazeta.pl nie przyniosły rezultatu. A mimo to ostatecznie dotarliśmy do pisma i w październiku ubiegłego roku opublikowaliśmy go w całości. Jego fragmenty w efekcie wyemitowano w filmie "Zabawa w chowanego" (z dokumentem można zapoznać się pod tym adresem >>>).

Pismo z Prokuratury Krajowej (jego autorem nie był Zbigniew Ziobro, a dyrektor Biura Prezydialnego PK Tomasz Szafrański) mówi o tym, jak powinni się zachować prokuratorzy w sytuacji, gdy Kościół dysponuje przydatnymi dla śledczych dokumentami w aktach procesu kanonicznego.

Chodzi m.in. o stosowanie w kontaktach z Kościołem art. 217 kodeksu postępowania karnego. Paragraf pierwszy tego artykułu mówi o tym, że "rzeczy mogące stanowić dowód w sprawie (...) należy wydać na żądanie sądu lub prokuratora, a w wypadkach niecierpiących zwłoki - także na żądanie Policji lub innego uprawnionego organu".

Śledczy podkreślają, że jeśli Kościół odmówi udostępnienia dokumentów, które mogą pomóc np. w ustaleniu sprawcy lub pokrzywdzonego i nie można tego ustalić w inny sposób, można "uruchomić" artykuł 217 k.p.k.

Jeśli jednak dowód można uzyskać inną drogą, niekoniecznie od Kościoła, art. 217 k.p.k. powinno stosować się w "szczególnych, wyjątkowo uzasadnionych wypadkach".

Ponadto, prokuratorzy mają obowiązek za każdym razem informować Biuro Prezydialne Prokuratury Krajowej o planowanym wystąpieniu do władz Kościoła lub związku wyznaniowego o udostępnienie dokumentów, a także o sytuacjach, w których śledczy otrzymają odmowę. Prokuratura tłumaczy to koniecznością "ukształtowania należytej praktyki".

Zobacz wideo Sekielski opowiada o filmie "Zabawa w chowanego"

Prawnik: Niepokoi mnie ostatni akapit

Jak mówi w rozmowie z Gazeta.pl adwokat Zbigniew Roman, ekspert prawa cywilnego i karnego, wydawanie przez Prokuraturę Krajową tego rodzaju instrukcji nie jest niczym zaskakującym.

- Mam wrażenie, że służą one temu, by usprawnić proces uzyskiwania dowodów czy dokumentów od instytucji Kościoła. Zakładam, że intencją autora tych instrukcji było wskazania konkretnych metod prokuratorom, którzy mieliby wątpliwości, czy można swobodnie stosować artykuł 217 k.p.k. wobec autonomicznej organizacji, jaką jest Kościół katolicki

- komentuje Zbigniew Roman.

- Jeżeli prokuratura w sposób niewłaściwy lub niezręczny podejmowałaby działania, a kościół stałby na stanowisku, iż jego prawa są narażane, to przypuszczam, że prokuratura miałaby dużo trudniej, by wyegzekwować pewne dokumenty czy informacje niż w przypadku współpracy, która przebiegałaby harmonijnie - dodaje.

Prawnik ma jednak zastrzeżenia m.in. co do zapisu dotyczącego wykorzystywania art. 217 k.p.k. w sytuacjach, w których Kościół dysponuje dowodami lub informacjami, które prokuratura mogłaby uzyskać w inny sposób, niekoniecznie od kościelnych instytucji.

- Moim zdaniem powinno się to pozostawić decyzji prokuratura. Fakt, że jakiś dowód da się zastąpić, nie oznacza, że nie jest on kluczowy. Wyobraźmy sobie sytuację, że prokurator może uzyskać informację z innego źródła, ale będzie to zajmowało więcej czasu, ta informacja będzie mniej precyzyjna lub powinna zostać potwierdzona przez jeszcze jedno źródło. Ewentualne odradzanie korzystania z art. 217 k.p.k. może utrudnić prokuratorom pracę

- ocenia Zbigniew Roman.

Ekspert przyznaje, że "niepokoi go ostatni akapit" nakładający na prokuratora obowiązek informowania Biura Prezydialnego PK za każdym razem, gdy ma zamiar występować do kościoła lub związku wyznaniowego z wniosek o dokumenty.

- Nie wykluczam, że takie informacje są dla Prokuratury Krajowej przydatne i nie ma w tym drugiego dna. Nie znamy jednak przyczyny. Gdyby autor wyjaśnił, że ma to na celu usprawnienie działań lub minimalizowanie błędów, wówczas bylibyśmy w stanie się do tego odnieść. Skoro nie ma wytłumaczenia, to istnieje bardzo dużo wersji interpretacyjnych

- ocenia adwokat.

 Jak dodaje, prokuratorom powinno się wytłumaczyć, dlaczego "takie informacje są potrzebne tzw. centrali" i dlaczego stosowanie art. 217. k.p.k. w niektórych sytuacjach nie jest zalecane.

Prokuratura Krajowa: Chodzi o skuteczne pozyskiwanie materiałów dowodowych

Po premierze filmu "Zabawa w chowanego" Prokuratura Krajowa wydała komunikat, w którym poinformowała, że celem instrukcji skierowanych do prokuratorów "było skuteczne pozyskiwanie materiałów dowodowych z akt procesów kanonicznych".

Prokuratura Krajowa w skierowanym do prokuratorów piśmie wskazała, by zwracali się do władz kościelnych o udostępnienie dokumentów w każdej sytuacji, gdy jest to niezbędne dla śledztwa, a w przypadku odmowy korzystali z uprawnień do zarządzania przeszukania i odbierania rzeczy (na podstawie artykułu 217 kodeksu postępowania karnego). Sposób, w jaki pismo zostało zrelacjonowane w filmie, jest więc kłamliwy i odwraca rzeczywistą istotę jego treści

- skomentowały władze PK.

Więcej o: