Strajk przedsiębiorców. Szef MSWiA broni działań policji. "W pełni profesjonalne, środki były adekwatne"

Minister spraw wewnętrznych i administracji przekonuje, że działania Policji w trakcie strajku przedsiębiorców w Warszawie były "w pełni profesjonalne i podjęte w ważnym interesie publicznym". Stołeczna policja zatrzymała prewencyjnie część uczestników protestu. Jak poinformowała Komenda Stołeczna Policji, demonstracja została zorganizowana nielegalnie, a jej uczestnicy złamali zakaz zgromadzeń obowiązujący z powodu epidemii.

W sobotę w Warszawie odbył się strajk przedsiębiorców. Protestujący zostali otoczeni przez kordon policji, ale części udało się wyminąć funkcjonariuszy i przejść w okolice siedziby PiS przy Nowogrodzkiej. Dochodziło do przepychanek z policjantami, funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego. Na agresywne działanie policji uskarżał się m.in. senator Jan Bury.

Minister Mariusz Kamiński wydał oświadczenie, w którym odniósł się do działań policji podczas demonstracji. Przypomniał, że wprowadzony zakaz zgromadzeń publicznych wynika z zagrożeń epidemicznych, a nie z chęci ograniczania praw obywatelskich, a podstawowym zadaniem państwowym Policji jest egzekwowanie obowiązującego prawa. "Przypominam, że nadal obowiązują ograniczenia dotyczące gromadzenia się, a także przepisy sanitarne, takie jak obowiązek zachowania odpowiedniej odległości pomiędzy osobami oraz obowiązek noszenia maseczek. Rygory te mają chronić wszystkich obywateli przed rozwojem zagrażającej zdrowiu i życiu ludzkiemu epidemii." - zaznaczył.

Próba złamania tych zasad w dniu wczorajszym w Warszawie spotkała się ze stanowczą reakcją Policji. Jako Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji oceniam działania Policji za w pełni profesjonalne i podjęte w ważnym interesie publicznym. Zastosowane środki porządkowe były adekwatne do zaistniałej sytuacji

- ocenił Kamiński. 

Dlatego, jak napisał minister, zastosowane środki porządkowe były adekwatne do zaistniałej sytuacji. "Jednocześnie wyrażam stanowczy sprzeciw wobec prób wykorzystywania nielegalnych zgromadzeń publicznych do realizacji swoich celów politycznych przez niektórych działaczy partii politycznych, w tym parlamentarzystów, oraz osób kandydujących w wyborach prezydenckich. Atakowanie funkcjonariuszy Policji rzetelnie wykonujących swoje zadania jest niedopuszczalne i nieodpowiedzialne" - napisał.

Zatrzymania na strajku

Policja podsumowała swoje działania podczas wczorajszego protestu. Część jego uczestników została - jak informują policjanci - prewencyjnie zatrzymana. - Policjanci zatrzymali wczoraj ponad 380 osób, nałożyli ponad 150 mandatów karnych. Będą przygotowane wnioski o ukaranie dla ponad 220 osób. Wśród nich jest pięć przypadków, w których mamy do czynienia z popełnionym przestępstwem - mówimy tu m.in. o znieważeniu, naruszeniu nietykalności, jak również uszkodzeniu dwóch pojazdów. W przypadku tych sytuacji mamy do czynienia z zatrzymaniem procesowym - powiedział nadkomisarz Sylwester Marczak z Komendy Stołecznej Policji.

Jak dodaje, do sanepidu trafią też notatki sporządzone w związku z naruszaniem obostrzeń wprowadzonych w związku z epidemią koronawirusa. Chodzi o zakaz gromadzenia się i brak odpowiedniego dystansu. 

Czy doszło do zatrzymania senatora?

- Odseparowano posłankę Klaudię Jachirę, też ją szarpiąc, a nas doprowadzono siłą do samochodu, gdzie na schodkach tego samochodu dostałem uderzenie w nogi, z tyłu, pod kolana, co spowodowało, że upadłem na kolana, a następnie zostałem uderzony w plecy. Zostałem siłą wrzucony do "suki" policyjnej - opowiadał senator Jacek Bury.

Komenda Stołeczna Policji przekonuje, że do zatrzymania nie doszło, a senator sam wszedł do radiowozu i nie chciał z niego wyjść. Senator opublikował jednak kilkusekundowe nagranie z wczorajszej manifestacji, na którym widać, jak stoi w otwartym radiowozie i tłumaczy coś policjantom. W pewnym momencie zostaje siłą wepchnięty do samochodu. 

"Można byłoby mieć pretensję do policjanta o to, że użył siły wobec senatora tylko wtedy, gdyby wiedział, że ma do czynienia z osobą z immunitetem. Policjant takiej wiedzy nie miał. Legitymację okazywano innemu policjantowi. Policjanci nie muszą znać wszystkich senatorów" - podała Komenda Stołeczna Policji na Twitterze. "Nie zapominajmy, że policjanci kierowali komunikaty do uczestników nielegalnego zgromadzenia. Również do osób posiadających immunitet. Ktoś, kto decyduje się na pozostanie w miejscu działań, robi to świadomie i bierze na siebie ryzyko" - dodano.

Zobacz wideo Apel przedsiębiorców do rządu
Więcej o: