Pod koniec marca w Biuletynie Informacji Publicznej Centralne Biuro Antykorupcyjne zamieściło ogłoszenie o przetargu na zakup "pojazdu służbowego typu SUV/terenowy". Na 29 stronach wyszczególniono wymagania, jakie muszą spełniać przedstawione Biuru oferty.
W Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia (SIWZ) zapisano m.in., że samochód ma być 5-osobowy z bagażnikiem dachowym, musi posiadać automatyczną skrzynię biegów, napęd na cztery koła, silnik o mocy minimalnej 350 KM czy fabryczne ogrzewanie postojowe. CBA chce również, by auto posiadało skórzaną tapicerkę, tempomat, podgrzewane fotele, kamerę wspomagającą parkowanie (o kącie widzenia 360 stopni), dach z bagażnikiem oraz górny wlot powietrza tzw. "Snorkel".
Jak podaje TVN24, początkowo przetarg cieszył się sporym zainteresowaniem, a potencjalni kontrahenci próbowali dowiedzieć się, które punkty specyfikacji mogą zostać pominięte. Jednak ostatecznie oferty zgłosiło jedynie trzech dealerów Land Rovera, którzy przedstawili CBA oferty na zakup tego samego modelu - Defendera 110. Opiewają one kolejno na: 314, 342 i 430 tys. złotych.
Dziennikarze TVN24 postanowili zapytać przedstawicieli służby, czy z luksusowego auta będzie korzystał jej szef. Auto z pewnością nie będzie wykorzystywane do celów operacyjnych, bowiem przetargi na tego typu pojazdy są obłożone klauzulą tajności. "Nie, auto nigdy nie miało być wykorzystywane przez szefa. Będzie miało inne zastosowania, ale nie ujawnimy jakie [...]. Opisaliśmy swoje potrzeby w taki sposób, by przedmiot zamówienia spełniał nasze wymagania i potrzeby, z zachowaniem zasad udzielania zamówień uregulowanych w prawie zamówień publicznych" - stwierdził rzecznik CBA Temistokles Brodowski.
"Nie potrzebują aut luksusowych, ze skórą, kamerami cofania, wielofunkcyjną kierownicą. Ja nie widzę innego zastosowania dla tego samochodu w służbie niż luksusowa taksówka - powiedział TVN24 były funkcjonariusz CBA. Z kolei były szef Biura Paweł Wojtunik uważa, że niedawno ogłoszony przetarg na zakup samochodu wygląda tak, jakby wygranego ogłoszono "z góry". " Niepoważne, że wygląda, jakby ktoś chciał spełnić sobie marzenie jeżdżenia autem, na które go prywatnie nie stać" - ocenił Wojtunik.
Ewentualnego zwycięzcę przetargu powinniśmy poznać w ciągu najbliższych dni.