Dziennikarze "Faktu" dotarli do informatorów, którzy związani są z Porozumieniem Jarosława Gowina. Środowisko polityczne byłego wicepremiera wydaje się być bardzo podzielone. W samym ugrupowaniu pojawiają się też politycy, którzy obwiniają Jarosława Gowina za obecną sytuację w partii.
Część działaczy miała pretensje o to, że Jarosław Gowin wystąpił na jednej konferencji z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, co przez niektórych odebrane zostało jako poparcie lidera PSL w kandydowaniu w wyborach prezydenckich w 2020 roku. "Naszym kandydatem jest Andrzej Duda!" - mieli mówić na spotkaniach członkowie Porozumienia.
- To Gowin jest winny temu, co działo się ostatnio wokół Porozumienia - mówi jeden z rozmówców. Członkowie ugrupowania na razie jednak nie wyrażają zgody na żadne rozliczenia, ponieważ priorytetowymi działaniami ma być walka z koronawirusem.
Podczas poniedziałkowego spotkania członków Porozumienia miało dojść do wyrzucenia z ugrupowania polityków, którzy opowiedzieli się za głosowaniem korespondencyjnym i Prawem i Sprawiedliwością, jeszcze zanim obydwie partie przyjęły wspólną linię działania. Przeciwko oficjalnemu stanowisku Porozumienia wypowiadali się m.in. Zbigniew Gryglas, Kamil Bortniczuk, Jacek Żalek i Włodzimierz Tomaszewski.
- Jarosław Gowin poprosił mnie o odroczenie głosowania na prezydium. Mówił, że chce z wiceministrem przeprowadzić rozmowę w cztery oczy. Nie wyobrażam sobie jednak, by ta kwestia nie została za tydzień, podczas kolejnego prezydium, rozwiązana. Nie widzę możliwości dalszej pracy w partii z Gryglasem, a inni członkowie prezydium, w tym posłowie zadeklarowali, że złożą legitymację partyjne, jeśli on nie odejdzie. Liczymy na to, że po rozmowie z prezesem stanie się to bez potrzeby uruchamiania sądu partyjnego - powiedział "Faktowi" Robert Anacki.