Nie będzie wyborów, nie będzie ciszy wyborczej, a lokale wyborcze pozostaną zamknięte - poinformowała w czwartek wieczorem w komunikacie Państwowa Komisja Wyborcza. Brak możliwości ich zorganizowania, związany m.in. ze zmianami w prawie wprowadzonymi przez PiS, ma być podstawą do ogłoszenia, że wybory prezydenckie są nieważne i odbędą się ponownie. Taki scenariusz ustalili w pakcie Jarosław Kaczyński i Jarosław Gowin.
Były prezes Trybunału Konstytucyjnego profesor Andrzej Zoll ocenił w rozmowie z TVN24, że takie działanie narusza konstytucję, bo "nie było żadnej kompetencji, żeby dwóch panów, którzy spotkali się wieczorem ustalili, że wybory nie zostaną przeprowadzone".
Andrzej Zoll stwierdził też, że Sąd Najwyższy ma dać teraz "usprawiedliwienie" tego stanu. Jego zdaniem ekipa rządząca ponosi odpowiedzialność za obecną sytuację.
Zoll powiedział, że to decyzja "osoby, która się postawiła ponad prawem, ponad konstytucją" i "można powiedzieć, że przestaliśmy być państwem demokratycznym". Stwierdził, że to naraża naszą pozycję w Unii Europejskiej, ponieważ "Polska przestała spełniać warunki, których wymaga członkostwo". Podkreślił, że zostały "ostatnie godziny", by wrócić do respektowania prawa i ogłosić stan klęski żywiołowej.
Wybory prezydenckie 2020 miały odbyć się 10 maja, ale po wielu zawirowaniach i mimo zapewnień przedstawicieli władzy, że da się je zorganizować, temat upadł. Kres tej sytuacji położył "pakt" Jarosława Gowina i Jarosława Kaczyńskiego, którzy w końcu porozumieli się co do tego, czy można je przeprowadzić 10 maja.
Nie wiadomo, co stanie się dalej. Żaden z przedstawicieli władzy nie zabrał publicznie głosu, by przekazać obywatelom informacje na temat tego, jakie będą kolejne kroki.