W środę 6 maja o godz. 20.30 rozpoczęła się debata prezydencka w TVP przed wyborami, które miały rozegrać się 10 maja. Jednak tuż po niej ogłoszono, że po wielu tygodniach tarć w Zjednoczonej Prawicy do koalicji rządzącej wrócił ład, a to za sprawą porozumienia między Jarosławem Kaczyńskim i Jarosławem Gowinem. Stało się jasne, że wybory 10 maja nie odbędą się.
Czytaj więcej: Wspólne oświadczenie Kaczyńskiego i Gowina ws. wyborów. "Odbędą się w trybie korespondencyjnym"
Doniesienia o tym "pakcie Jarosławów", jak określali go niektórzy komentatorzy, dotarły więc od wszystkich kandydatów na prezydenta tuż po debacie. W Polsat News europoseł, kandydat Lewicy na prezydenta, Robert Biedroń dowodził, że widział prezydenta w momencie, gdy dotarła do niego ta informacja. Politycy mieli razem wychodzić ze studia po debacie.
Widziałem reakcję Andrzeja Dudy, kiedy dostał informację, że za jego plecami Kaczyński i Gowin zdecydowali, jak będą wyglądały wybory. To była przerażona twarz człowieka, który jest zdruzgotany, traktowany jak marionetka, który otrzymuje straszną i złą wiadomość
- mówił Biedroń. Sam "pakt" między Gowinem a Kaczyńskim europoseł nazwał "upokorzeniem głowy państwa".