Państwo Kaczyńskiego nie dało rady. Prezes PiS został publiczne zmuszony do przyznania, że nie jest wszechmocny

Jacek Gądek
Państwo Jarosława Kaczyńskiego nie dało rady zorganizować wyborów prezydenckich w maju, choć prezes PiS tego żądał. To paradoks: ta niemoc państwa ma mieć pieczęć Sądu Najwyższego, który został właśnie "odbity" przez obóz władzy.

W czwartek miało nastąpić czołowe zderzenie Jarosława Kaczyńskiego i Jarosława Gowina w Sejmie, w czasie głosowania nad nowelizacją Kodeksu wyborczego umożliwiającego w pełni korespondencyjne wybory. Ale do tego zderzenia nie dojdzie. Na mocy porozumienia zwaśnionych liderów wszyscy posłowie Gowina mają poprzeć ustawę, składając potem do niej poprawkę.

W założeniu tego rozwiązania jest to, aby obie strony wyszły z wojny domowej na prawicy z honorem. Gowin - bo wyborów w maju nie będzie. Kaczyński - bo Gowin i jego posłowie zagłosują za wspomnianą ustawą razem z PiS-em.

Ale wychodzą poobijani jak nigdy wcześniej. Kaczyński musiał zawrzeć ugodę z satelicką i pogardzaną przez niego partią, której lider - Jarosław Gowin - de facto postawił go pod ścianą. To największe upokorzenie, jakiego doznał prezes PiS w ciągu minionych pięciu lat. Prezes PiS został publiczne zmuszony do przyznania, że nie jest wszechmocny i cała machina państwa, którą stworzył przez ostatnie pięć lat, nie podołała.

Kaczyński nigdy nie wybaczy takiego nieposłuszeństwa

Jarosław Gowin mówił od początku, że wybory w maju się nie odbędą. Miał rację. Ale jego formacja, Porozumienie, w momencie próby ognia po części spłonęła, bo niektórzy posłowie wypowiedzieli Gowinowi lojalność. Niemniej partia Gowina stała się z przystawki - jak to było dotychczas - niezbędnym i podmiotowym składnikiem obozu Zjednoczonej Prawicy. A przez to może cywilizować i wymuszać działania PiS.

Nie zmienia to faktu, że Kaczyński nigdy nie wybaczy takiego nieposłuszeństwa. Nigdy.

Dziś celem obozu władzy są jak najszybsze wybory prezydenckie. Te mogą się odbyć najwcześniej w czerwcu, a realnie patrząc - raczej w lipcu. Sąd Najwyższy będzie miał bowiem 30 dni na stwierdzenie, że ważne wybory się nie odbyły. Obóz rządzący musi też, co wynika z ugody liderów PiS i Porozumienia, znowelizować ustawę o wyborach korespondencyjnych. Słowem: uporządkować cały bałagan prawny, który wcześniej obóz władzy sam stworzył.

Czytaj także: Wspólne oświadczenie Kaczyńskiego i Gowina ws. wyborów. "Odbędą się w trybie korespondencyjnym"

Porozumienie ws. wyborów prezydenckich. "Niektórzy robili nowy rząd z Gowinem. On zrobił wybory z Kaczyńskim"

Zobacz wideo Jakie ryzyko niosą za sobą wybory korespondencyjne?
Więcej o: