- To próba sparaliżowania, storpedowania, wręcz zablokowania wyborów prezydenckich, które zgodnie z konstytucją muszą się odbyć do 23 maja - tak wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski skomentował w radiowej Jedynce senackie prace nad ustawą, która zakłada przeprowadzenie majowych wyborów wyłącznie w formie korespondencyjnej.
Ustawa ma wrócić do Sejmu 6 maja, a tego samego dnia lub dzień później nad poprawkami Senatu mają głosować posłowie. Zdecydują wtedy, czy ustawa zostanie ostatecznie odrzucona, czy też trafi na prezydenckie biurko.
- Termin 10 maja jest bardzo zagrożony. Wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę. Pozostają dwa terminy: 17 i 23 i będziemy bardzo zabiegać o to, by wybory odbyły się w jednym z tych dwóch terminów - przyznał Stanisław Karczewski. Jak dodał, "wszystko jest możliwe". - Możliwe jest przeprowadzenie wyborów mieszanych, w formie hybrydowej, korespondencyjnej, tradycyjnej - wyliczał.
Przeciwnikiem przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych w maju jest m.in. lider Porozumienia Jarosław Gowin. Niewykluczone, że w ślad za Gowinem przeciwko ustawie zagłosują też inni posłowie ugrupowania.
- Jeśli posłowie będą głosowali [przeciwko - red], to znaczy, że zrezygnują z członkostwa w Zjednoczonej Prawicy, rezygnują ze współpracy z Prawem i Sprawiedliwością, a my będziemy musieli się zastanowić, co robić dalej - zapowiedział Stanisław Karczewski. Dodał jednak, że "przedterminowe wybory parlamentarne nie są rozważane".