W poniedziałek Beata Lubecka w Radiu ZET rozmawiała z Jackiem Sasinem. Głównym tematem były wybory prezydenckie, ale w pewnym momencie prowadząca zapytała wicepremiera i ministra aktywów państwowych o to, kiedy rząd obniży sobie pensje.
A kiedy redaktorzy, dziennikarze obniżą sobie pensje? No, pani redaktor, można sobie takie same pytania zadawać
- stwierdził Jacek Sasin, na co Lubecka odpowiedziała, że w jej redakcji właśnie obniżono pensje. Dziennikarka dodała, że zostało to zrobione "w ramach solidarności z narodem", ponieważ wiele osób boryka się z takim samym problemem lub nawet traci pracę. Zapytała dlaczego rząd nie zachowa się solidarnie.
No to chwała w takim razie. (...) Pani redaktor, ja przypomnę, że wcześniej pensje parlamentarzystów zostały obniżone. Nie czekaliśmy
- powiedział wicepremier i na uwagę dziennikarki, że chodzi o ministrów odpowiedział: "Możemy pracować i za darmo".
Lubecka stwierdziła, że to, co mówi Sasin to absurd i "może wypadałoby obniżyć sobie pensje o 10 lub 20 procent".
Ale to idzie w stronę absurdu. Może o 50 czy 80 proc. Dlaczego nie o tyle? Przecież też można
- stwierdził Sasin. Dodał, że "jak są absurdalne pytania, to są absurdalne odpowiedzi" na co dziennikarka przywołała przykład Nowej Zelandii, gdzie premier i rząd obniżyli swoje wynagrodzenia.
Dobrze, jak będzie taka decyzja całego rządu, to będą obniżone. Muszę skończyć tę dyskusję w ten sposób, no bo naprawdę mamy poważne problemy w kraju, grozi nam paraliż państwa z tego względu, że na początku sierpnia Polska być może nie będzie miała prezydenta
- powiedział minister aktywów państwowych.
Przypomnijmy, że kryzys wywołany epidemią koronawirusa spowodował obniżki wynagrodzeń, a w niektórych redakcjach nawet zwolnienia dziennikarzy - o czym od około miesiąca donoszą portale branżowe.