Bielan: Porozumienie nie chce rozbić koalicji rządowej. Nie ma poparcia dla flirtu z opozycją

- W partii nie ma poparcia dla rozbicia koalicji rządowej i jakiegokolwiek flirtu z opozycją. Przygniatająca większość naszych działaczy chce pozostania w Zjednoczonej Prawicy - twierdzi Adam Bielan z Porozumienia. Europoseł podkreśla, że opozycja dąży do wprowadzenia chaosu, aby odpowiedzialność spadła na rządzących.

Adam Bielan w wywiadzie dla "Wprost" stwierdził, że między nim a Jarosławem Gowinem nie toczy się wewnątrzpartyjna wojna, jest jedynie "różnica zdań". Europoseł i członek Porozumienia odniósł się także do spekulacji na temat zbliżania się Gowina do opozycji.

Po dziesiątkach rozmów z koleżankami i kolegami z Porozumienia mogę powiedzieć jedno: w partii nie ma poparcia dla rozbicia koalicji rządowej i jakiegokolwiek flirtu z opozycją. Przygniatająca większość naszych działaczy chce pozostania w Zjednoczonej Prawicy

- wyjaśnił Bielan. Polityk podkreślił, że wybory muszą się odbyć w konstytucyjnym terminie, inaczej dojdzie do "bardzo poważnego kryzysu politycznego".

Nie można ot tak przesunąć sobie daty wyborów. Jeżeli stworzymy precedens, to w przyszłości, ktoś o skłonnościach autorytarnych, kto straci poparcie Polaków, na podstawie tego przykładu będzie mógł odsuwać wybory

- stwierdził europoseł z Porozumienia. Podkreślił, chciałby, aby w sprawie wyborów opozycja dogadała się ze Zjednoczoną Prawicą i dodał, że ostatnie tygodnie pokazały, że jest to niemożliwe.

Zjednoczona Prawica zgodziła się na poprawkę Jarosława Gowina do konstytucji, choć wszyscy wiedzieliśmy, że wydłużanie kadencji w trakcie jej trwania nie jest rozwiązaniem idealnym. (...) Niestety ta propozycja została obcesowo, brutalnie odrzucona. To pokazuje intencje opozycji

- powiedział Adam Bielan i stwierdził, że "opozycja wyznaje zasadę im gorzej w państwie tym lepiej dla nich". Zaznaczył, że politycy opozycyjni chcą doprowadzić do jak największego chaosu, bo liczą, że odpowiedzialność spadnie na rządzących.

Czy wybory prezydenckie odbędą się w maju?

Przypomnijmy, że teoretycznie wybory prezydenckie planowane są na 10 maja (ewentualna druga tura - 24 maja). Jednak nic jeszcze nie jest pewne, ponieważ ustawa regulująca głosowanie korespondencyjne może wejść w życie najwcześniej 6 maja, czyli cztery dni przed planowanymi wyborami (obecnie jest procedowana w Senacie). Może się również okazać, że przeprowadzenie wyborów w tym terminie w jakiekolwiek formie będzie niemożliwe. Stanie się tak, jeśli posłowie Porozumienia na czele z Jarosławem Gowinem zagłosują przeciw ustawie.

Natomiast szef Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak twierdzi, że przeprowadzenie wyborów 10 maja w ogóle nie jest możliwe. - Do 10 maja mamy tydzień, a stan prawny nie jest ustalony. Pewne kompetencje PKW zostały zawieszone, a póki co ustawa o głosowaniu korespondencyjnym jest ciągle w Senacie. Tak więc jest zbyt mało dni, by przeprowadzić wybory. Musiałby nastąpić cud, by do nich doprowadzić - powiedział w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną".

Czytaj więcej: Szef PKW: Wybory 10 maja są niemożliwe. "Musiałby nastąpić cud, by do nich doprowadzić"

Zobacz wideo Dlaczego PiS dąży do wyborów w maju? „Kaczyński uczynił z wyborów swój totem”
Więcej o: