Zobacz nagranie. Hausner: Rząd nie ma ani pomysłu, ani planu:
Jacek Gądek: To dziś sprawa paląca: Poczta Polska żąda od samorządów, w tym i od pana, spisu wyborców. Da je pan?
Jacek Karnowski: Środki zabezpieczające dla szpitali, domów seniora, hospicjów, pogotowia ratunkowego, terminu matur - to są sprawy palące. A nie żadne pseudowybory.
Ale polityka jest bezwzględna i toczy się mimo epidemii.
Kiedy w historii Europy polityka była bezwzględna, to zawsze się to kończyło strasznie.
Mamy opinie prawne Związku Miast Polskich, Unii Metropolii Polskich i opinie konstytucjonalistów, że Poczta Polska obecnie nie ma prawa od nas wymagać spisów wyborców. A co więcej: my nie mamy prawa udostępnić Poczcie tych spisów. Gdybyśmy je przekazali, to złamalibyśmy prawo. Takie jest stanowisko samorządowców - nie tylko tych, którzy zawsze stali na czele buntów. Dziś protestują także prezydenci miast, którzy zawsze dystansowali się od bieżącej polityki, przez co czasami nawet krzywo na nich patrzyłem. Dziś wszyscy jasno mówimy, że spisów wyborców nie możemy udostępnić.
"Nie" i kropka?
Nie, bo nie możemy łamać prawa.
Rząd stoi na stanowisku, że podstawą prawną jest w art. 99 "tarczy antykryzysowej 2.0" (ustawy z dnia 16 kwietnia 2020 r. o szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2). Co jeśli padnie groźba: jeśli nie wydacie tych spisów, to was - prezydentów, burmistrzów, wójtów - zastąpią komisarze?
Według mnie nie ma podstawy prawnej, by to zrobić. Spór prawny jest zresztą dość jałowy, bo ustawa antykryzysowa mówi, że można czegoś żądać, ale przy walce z epidemią koronawirusa. A przygotowywanie wyborów to nie jest przecież walka z wirusem. Ponadto wybory korespondencyjne nie są dziś obowiązującym prawem, a tylko projektem ustawy.
Rząd będzie miał swoje analizy prawne, że owszem Poczta Polska może żądać spisów wyborców. I co wówczas? Klincz? Jest z tego jakieś wyjście?
Jest wyjście: ogłoszenie stanu klęski żywiołowej. Ten stan nie został formalnie ogłoszony, ale w rzeczywistości jest. Powinniśmy się zająć gospodarką, a nie wyborami. Sopot jest miastem turystycznym, więc tym bardziej jesteśmy w trudnej sytuacji - tym trzeba się zająć, gospodarką, a nie pseudowyborami.
Czytał pan stanowisko szefa PKW, że oto istnieje podstawa prawna do żądania przez Pocztę Polską wydania spisów wyborczych?
Czytałem wiele analiz prawnych, ale ostateczne wnioski zostawiam prawnikom.
Czyli jeśli szef PKW ma inne zdanie…
…to ja ufam swoim ludziom. W polskim systemie prawnym PKW nie daje wykładni prawa. Mam zresztą wiele sygnałów od mieszkańców, żeby miasto nie udostępniało ich danych osobowych spółce prawa handlowego, jaką jest Poczta Polska. Proszę zrozumieć, chcemy mieć choć wrażenie, że żyjemy w państwie prawa.
Rząd stoi na stanowisku, że w ciągu dwóch dni samorządy muszą wydać te spisy. I co się stanie za dwa dni?
Nie wiem. Rząd wprowadził obowiązek noszenia maseczek ochronnych - to jest walka z wirusem. Jeśli miałaby je dystrybuować Poczta Polska - to też byłaby to walka z epidemią. Pan minister Jacek Sasin, który nadzoruje Pocztę, powinien się zająć dostarczaniem Polakom środków ochrony, a nie drukowaniem kart wyborczych.
Dziś to samorządy są oparciem dla szpitali, a nie rząd. Tam, gdzie walczymy z koronawirusem, to na co dzień dobrze współpracujemy z sanepidem i wojewodami. Ale spisy wyborców nie mają nic wspólnego w tą walką.
Poczta oczekuje także wdania urn wyborczych, które są w dyspozycji samorządów. To już nie są żadne dane osobowe. Wyda je pan?
I jeszcze zarezerwuję dla Poczty te urny, które są na sopockich cmentarzach. Równie dobrze to ja mogę oczekiwać od Poczty udostępnienia mi toreb, które noszą ze sobą listonosze i jeszcze samochodów, żeby miasto mogło rozwozić posiłki bezdomnym. Przepraszam bardzo, ale do tego wszystkiego jest taka sama, czyli żadna, podstawa prawna.
Jeśli ustawa, która póki co jest w Senacie, zostałaby ostatecznie uchwalona jako podstawa do w pełni korespondencyjnych wyborów, to wówczas pan wyda spisy wyborcze?
Jeśli obowiązek wydania spisów będzie wynikał z ustawy, to oczywiście że tak, bo jestem zobowiązany przestrzegać prawa. Mogę się wkurzać i oceniać krytycznie takie prawo, ale należałoby go jednak przestrzegać.
To jakie widzi pan rozwiązanie ws. wyborów prezydenckich?
Zupełnie nową odsłonę polityki zaproponował Jarosław Gowin - normalną rozmowę. Premier Gowin nie wrzeszczy i nie straszy jak Zbigniew Ziobro ludzi prokuratorem. Premier Gowin usiadł do rozmowy. Oczywiście, nie popieram jego pomysłu, aby wydłużać kadencję Andrzeja Dudy o dwa lata. Ale już o rok - tak. Podobnie też wybory w sierpniu są do zaakceptowania.
Z szeregów Platformy Obywatelskiej padła już propozycja: Gowin na premiera. Realne czy to prowokacja?
Prowokacji intelektualnych jest w Polsce za mało. Dobrze, że niektórzy prowokują.
Znam Jarosława Gowina od lat i to dobrze. To fakt, że był i jest osobą dość kontrowersyjną, ale z drugiej strony ma sumienie, ma w sobie zdolność do powiedzenia "non possumus", gdy chodzi o narażenie życia Polaków. Gdyby nie Jarosław Gowin i gdyby nie wygrane wybory do Senatu, to dyskusja o przełożeniu wyborów nie miałaby w ogóle sensu. Premier Gowin jest po drugiej stronie sceny politycznej, ale pokazał, że może rozmawiać także z przeciwnikami politycznymi.
Jak się trzyma służba zdrowia w Sopocie?
Gdyby nie pomoc samorządów i prywatnych sponsorów dla służby zdrowia, to ta służba już by padła. NFZ do dzisiaj nie potrafi nawet zorganizować dobrego testowania medyków na obecność koronawirusa.
Wiem to, bo jesteśmy organem założycielskim dla pogotowia ratunkowego. Mamy też udziały w Pomorskim Centrum Reumatologicznym. Powiem tak: służba zdrowia od lat jest niedoinwestowana. Kontrakty dla szpitali są za niskie. Stawki dla pogotowia - też. PiS tymczasem wypłaca 500+ i trzynaste emerytury - one są potrzebne, ale dla 60-70 proc. odbiorców. Pozostali (30-40 proc.) by sobie poradzili bez dodatków i właśnie tymi pieniędzmi można by doinwestować służbę zdrowia. W szczególności onkologię.
Sam mam w rodzinie dwie osoby, które zmagają się z nowotworami i wiem, co dziś się dzieje w przychodniach onkologicznych - to katastrofa. Długie kolejki. Wszyscy muszą czekać na wlewy z chemii czy na tomografię komputerową.
A miasto jak traci na epidemii?
Wpływy z PIT w ostatnim miesiącu spadły o 20 proc. Wpływy z czynszów, bo umarzaliśmy je przedsiębiorcom, to strata pół miliona złotych. Przesunięcia płatności użytkowania wieczystego to prawie 2 mln zł. To są pokaźne kwoty, a z drugiej strony dodatkowe wydatki na walkę z wirusem to teraz już ok 2 mln zł.
Ponad 400 tys. zł przekazaliśmy na zasiłki, bo o ok 10 proc. proc więcej rodzin zgłosiło się po pomoc społeczną. Daliśmy dodatkowe pieniądze dla pogotowia ratunkowego, szpitala i hospicjów. Mówię też wprost, że wypłaciłem nagrody wszystkim pracownikom liniowym związanym z walką z wirusem: od lekarzy, przez pielęgniarki, ratowników, pracowników domu seniora, pracowników cmentarza i ludziom, którzy sprzątają miasto, straży miejskiej - bo oni wszyscy pracują w ciężkich warunkach. Na różnych odcinkach, ale jednak pracują na pierwszej linii frontu. Nagrody są po to, aby wiedzieli, że doceniamy ich pracę.
Sopot stoi turystyką, więc kryzys będzie dotkliwy?
Właśnie mieliśmy spotkanie władz nadmorskich miast turystycznych. Wszyscy już dziś prosimy rząd, aby podano wytyczne sanitarne, np.: co ile metrów ustawiać stoliki na terenie ogródków gastronomicznych? Jaka odległość będzie obowiązywała osoby na plaży? Jakie wymogi będą dla miejsc noclegowych? Chcemy razem z branżą się przygotować, aby oferować bezpieczny odpoczynek. Jesteśmy przekonani, że ludzie będą chcieli wolny czas spędzać atrakcyjnie i bezpiecznie, nawet jeśli będzie to urlop krajowy, blisko miejsca zamieszania.