W rozmowie z "Super Expressem" ambasadorka USA w Polsce Georgette Mosbacher stwierdziła, że nad Wisłą nie ma problemów z demokracją i "nie słyszała od żadnej firmy, że boi się o stan praworządności". Dodała, że gdyby rzeczywiście amerykańskie firmy bały się o praworządność, to po prostu nie inwestowałyby w Polsce, a tak nie jest.
Osobiście uważam, że sprawa praworządności w Polsce jest silnie upolityczniona i Unia Europejska nie stroni od używania tej kwestii do osiągnięcia swoich celów
- oznajmiła Mosbacher. W ocenie ambasadorki kraje zachodnioeuropejskie "niekoniecznie czują się komfortowo" z tym że Polska dobrze radzi sobie gospodarczo i jest "dużym graczem na arenie międzynarodowej".
>>> Słynny list ambasador Mosbacher:
Dziennikarz "SE" w wywiadzie napomknął o głośnych interwencjach Mosbacher, gdy ta wpływała na polską legislację w sprawie Ubera. Ambasadorka USA w Polsce swoje listy i reakcje opisała następująco:
Chcemy bowiem, żeby amerykańskie firmy mogły działać w najlepszym możliwym klimacie dla biznesu. Jego zapewnienie to moja praca.
W rozmowie pojawił się także wątek niechęci do opodatkowywania internetowych gigantów z Doliny Krzemowej, czyli Google'a czy Facebooka. Unia Europejska podjęła starania, by płaciły podatki nie w USA, a tam, gdzie działają.
Według Mosbacher opodatkowanie takich firm byłoby niesprawiedliwe, choć ona rozumie zasadność takiego rozwiązania, jednak pod pewnymi warunkami. Niewykluczone, że powinno być to opodatkowanie wzajemne: - Oczywiście, wskazałabym, że jeśli UE chciałaby opodatkować nasze firmy, my opodatkowalibyśmy firmy europejskie. Na tym polegają negocjacje.