W środę gościem telewizji "Zwiezda", należącej do rosyjskiego ministerstwa obrony narodowej, był Sergiej Naryszkin, szef Służby Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej oraz przewodniczący Rosyjskiego Towarzystwa Historycznego. Były przewodniczący Dumy był pytany m.in. o pakt Ribbentrop-Mołotow, pod którym 23 sierpnia 1939 roku podpisali się ministrowie spraw zagranicznych III Rzeszy i ZSRR.
>>> Girzyński: W kwestiach historycznych Putin kłamie od dawna
Sergiej Naryszkin, szef wywiadu zagranicznego Rosji:
Powinniśmy przypomnieć wydarzenia poprzedzające podpisanie tej umowy. Kraje Europy zachodniej, przede wszystkim Wielka Brytania i Francja, pozwoliły wówczas Hitlerowi odbudować silną armię i przemysł zbrojeniowy. Oba państwa nie wykazały zaangażowania w trakcie wojny w Hiszpanii, anschlussu Austrii czy wkroczenia niemieckich wojsk do Czechosłowacji. Po dojściu Hitlera do władzy władze ZSRR próbowały zawierać pakty z innymi państwami - przede wszystkim z Polską i krajami bałtyckimi. Niestety te starania zostały odrzucone, a wspomniane kraje wolały zawiązać sojusz z Niemcami
- stwierdził Naryszkin. - Należy pamiętać, że Polska jako jedna z pierwszych zawarła z III Rzeszą pakt o nieagresji. To było w 1934 roku. Co ciekawe, istniał tajny aneks do tej umowy, zgodnie z którym, jeśli Niemcy dokonają agresji wobec innego kraju, polski rząd zachowa neutralność. Oznacza to, że Polska stała się cichym zwolennikiem agresora już w 1934 r. - powiedział szef rosyjskiego wywiadu zagranicznego.
Zdaniem Naryszkina ZSRR chciał w końcu lat 30. zawiązać pakty również z Francją i Wielką Brytanią. Gdy negocjacje nie przyniosły oczekiwanego skutku, radziecki rząd - który miał świadomość, że prędzej czy później zostanie zaatakowany przez III Rzeszę - postanowił zawrzeć sojusz z Hitlerem. - W przeddzień 23 sierpnia 1939 stało się zupełnie jasne, że sojusz z Francją i Wielką Brytanią jest niemożliwy. Podpisanie paktu Ribbentrop-Mołotow dało Kremlowi chwilę "wytchnienia", potrzebną do wzmocnienia zdolności obronnych kraju. Było to działanie niejako wymuszone sytuacją zewnętrzną, ale był to krok przemyślany - mówił przewodniczący Rosyjskiego Towarzystwa Historycznego.
Naryszkin to kolejny rosyjski polityk, który w ostatnim czasie skrytykował politykę prowadzoną przez polski rząd w dwudziestoleciu międzywojennym. W grudniu 2019 roku prezydent Rosji Władimir Putin wygłosił szereg publicznych wypowiedzi, w których podważył znaczenie paktu Ribbentrop-Mołotow jako umowy, która przyczyniła się do wybuchu II wojny światowej, a ambasadora II RP w Berlinie Józefa Lipskiego nazwał "antysemicką świnią".
Z kolei w styczniu 2019 r. szef rosyjskiego MSZ Sergiej Ławrow odniósł się do faktu nieobecności polskiego prezydenta na 5. Światowym Forum Holokaustu. - Rosja wie o tym, że nasi polscy koledzy - choć prezydent Duda powiedział, że nie wybiera się na to wydarzenie, nie wiem dlaczego - próbują przekonać zachodnich uczestników wydarzenia, by oni w swoich wystąpieniach przedstawili polski punkt widzenia na temat stanowiska Rosji wobec II wojny światowej - sugerował rosyjski polityk.