We wtorek do Parlamentu Europejskiego wróci temat Polski i praworządności. W bloku debat między godz. 15 a 23 europosłowie będą dyskutować o "Zagrożeniu dla rządów prawa w Polsce" Wcześniej PE przegłosował już rezolucję w sprawie praworządności w Polsce i na Węgrzech, w której oceniono, że sytuacja w tych państwach w zakresie rządów prawa uległa pogorszeniu. Debata jest zresztą pokłosiem tej rezolucji.
Niewykluczone, że na debacie zjawi się wiceszefowa Komisji Europejskiej Vera Jourova, która niedawno w Polsce spotkała się ze wszystkimi kluczowymi graczami wokół zmian w wymiarze sprawiedliwości w Polsce. Sama debata w PE to ostatnia prosta przed wejściem w życie nowel sądowych, nazywanych "ustawą kagańcową" lub "ustawą dyscyplinującą" - stanie się to 14 lutego tego roku.
>>> Tomczyk: PiS przejmuje sądy, żeby przed nimi nie odpowiadać
W telegraficznym skrócie: ustawa zaostrza przepisy odpowiedzialności sędziów i prokuratorów, będą teraz odpowiadać m.in. za "działania lub zaniechania mogące uniemożliwić lub istotnie utrudnić funkcjonowanie organu wymiaru sprawiedliwości" czy "uchybienie godności urzędu". Likwiduje też kolegia sądowe sądów powszechnych, od 14 lutego te gremia będą składać się wyłącznie z prezesów sądów. Zmienia się też sposób wyboru I prezesa Sądu Najwyższego.
Opozycja i spora część środowiska sędziowskiego upatruje w tych zmianach próby zastraszenia sędziów (stąd przydomek "kagańcowej" lub "dyscyplinującej"), ponieważ zostawia sporo miejsca na interpretowanie, w jaki sposób sędzia złamał zapisy ustawy. Zwłaszcza że poszerzono uprawnienia Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, która będzie badała sytuacje, w której sędzia podważał status innego sędziego.
W tym całym zamieszaniu warto przypomnieć kluczowe wydarzenia, o które spierają się instytucje unijne i rząd Zjednoczonej Prawicy (Prawo i Sprawiedliwość, Porozumienie oraz Solidarna Polska). W szczególności, że batalia z Brukselą w wydaniu obozu rządzącego nie dotyczy wyłącznie sprawy ustawy dyscyplinującej.
Zanim na wokandzie pojawiła się sprawa "ustawy kagańcowej", zastrzeżenia do sytuacji w polskim wymiarze sprawiedliwości wyrażał Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
W listopadzie 2019 roku TSUE orzekł, że to Sąd Najwyższy powinien zbadać niezależność Izby Dyscyplinarnej (powołanej po nowelach PiS), ponieważ jej członkowie zostali wyłonieni przez nową Krajową Radę Sądownictwa (padają zarzuty, że jest upolityczniona, a sędziowie są w dużej mierze związani ze środowiskiem PiS). Warto zaznaczyć, że wszyscy członkowie Izby Dyscyplinarnej zostali wskazani przez nową KRS.
Czytaj więcej: Prof. Adam Strzembosz: "Dalsze funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej jest działaniem przestępczym"
W tle pozostaje wniosek Komisji Europejskiej do TSUE, w którym domaga się ona zawieszenia prac Izby Dyscyplinarnej. Kluczowa data to 13 lutego - do tego czasu polski rząd ma przedstawić TSUE wyjaśnienia.
W międzyczasie, w drugiej połowie grudnia, posłowie Prawa i Sprawiedliwości złożyli w Sejmie projekty nowelizacji ustaw o Sądzie Najwyższym oraz niektórych innych ustaw, znanych jako "dyscyplinujące". Pojawienie się ich w parlamencie rozpętało burzę: raz, że zgłoszono nowele drogą poselską, a nie ministerialną, a dwa, że wywracały do góry nogami dotychczasowy nadzór nad sędziami i prokuratorami.
Czytaj więcej: Ziobro i jego ludzie nazywali uchwałę SN "nieważną". Eksperci odpowiadają: Twierdzenia bez oparcia
Spotkało się to z ostrą krytyką ze strony Sądu Najwyższego, a środowiska sędziowskie wskazywały, że już istniały konkretne rozwiązania do nadzoru sędziów, a propozycje PiS idą za daleko. Z kolei przedstawiciele PiS przekonywali, że rozwiązania zaczerpnęli np. z Francji. Jeszcze w trakcie procedowania ustawy w Sejmie i Senacie spore zastrzeżenia miały kolejne instytucje, zarówno unijne, jak i te zrzeszające sędziów.
Start prac nad "ustawą dyscyplinującą" zbiegł się ze sprawą sędziego z sądu w Olsztynie Pawła Juszczyszyna. Juszczyszyn m.in. na podstawie orzeczeń TSUE próbował otrzymać wgląd do list poparcia dla kandydatów do nowej Krajowej Rady Sądownictwa. Miały być one podane do publicznej wiadomości już dawno temu, ale wzbrania się przed tym Kancelaria Sejmu.
Czytaj więcej: Czym jest tzw. ustawa represyjna? Co zmienią nowe przepisy?
Juszczyszyn chciał sprawdzić, czy sędzia, który rozpatrywał sprawę w I instancji, był do tego uprawniony. Wszystko rozbiło się o to, że sędzia został nominowany przez nową KRS. Juszczyszyn dostępu do list nie otrzymał, został za to najpierw zawieszony przez przełożonego, a później ostatecznie zawiesiła go Izba Dyscyplinarna SN (ta sama, co do której jest tyle wątpliwości). Paweł Juszczyszyn tej decyzji Izby Dyscyplinarnej nie uznaje.
Działania Juszczyszyna już po wejściu w życie "ustawy dyscyplinującej" będą nosić właśnie znamiona opisanego w noweli przypadku "podważania statusu innego sędziego".
Wcześniej wspomniane orzeczenie TSUE stało się podstawą dla Sądu Najwyższego do szeregu działań, które zaowocowały później słynną już uchwałą połączonych Izb SN: Cywilnej, Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Ogłoszono ją w styczniu, gdy prace nad "ustawą dyscyplinującą" toczyły się w Senacie, a Juszczyszyn nie był jeszcze zawieszony.
Kluczowe w uchwale SN było stwierdzenie o tym, że jeżeli w składzie orzekającym sądów powszechnych, Sądu Najwyższego i wojskowych po 24 stycznia znajdzie się sędzia wybrany przez nową KRS, to mamy do czynienia z "nienależytą obsadą sądów". To natomiast stanowiło podstawę do tego, by móc podważać takie orzeczenia.
Czytaj więcej: Uchwała SN w sprawie sędziów powołanych na wniosek KRS. "Nienależyta obsada sądów"
Obóz PiS stwierdził wówczas, że SN próbuje odebrać prezydentowi prerogatywę powoływania sędziów, ponieważ KRS tylko wskazuje mu kandydatów, a ostatecznej nominacji dokonuje głowa państwa. Padały nawet stwierdzenia, np. ze strony Zbigniewa Ziobry, że uchwała SN jest nieważna.
Po uchwale SN do gry włączył się Trybunał Konstytucyjny, który pod koniec stycznia ogłosił wstrzymanie tej uchwały. Impas potrwa więc jeszcze jakiś czas - TK dopiero w drugiej połowie lutego ma zamiar rozstrzygnąć sprawę.
Czytaj więcej: Trybunał Konstytucyjny: Do czasu rozstrzygnięcia sporu stosowanie uchwały Sądu Najwyższego wstrzymane