Jak argumentował Czarnecki w TVN24, wiceszefowa UE "woli żeby mówiono o Polsce, niż o Czechach, gdzie jej premier, który ją delegował na komisarza, premier Babisz, ma duże problemy z Komisją Europejską".
Co miał na myśli Czarnecki? Prawdopodobnie odnosił się do przeprowadzonego przez Komisję Europejską audytu w firmie Agrofert, która należała w przeszłości do premiera Czech Andrieja Babisza (w 2017 r. swoje akcje przekazał do funduszu powierniczego). Agrofert jest jednym z największych czeskich holdingów, w skład którego wchodzi 250 spółek z branży chemicznej, rolnej i spożywczej.
Krytycy Babisza zarzucają mu, że działa w konflikcie interesów: pomimo tego, że był ministrem finansów oraz został premierem, zachował wpływy w Agrofercie, a decyzje, które podejmował, przyczyniły się do powiększenia zysków jego własnych firm.
We wtorek 28 stycznia komisarz Very Jourovej pojawiła się w Polsce z wizytą. Czeska polityczka spotkała się m.in. z marszałkiem Senatu Tomaszem Grodzkim, marszałkinią Sejmu Elżbietą Witek, rzecznikiem praw obywatelskich Adamem Bodnarem oraz ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą.
Wizyta wiceszefowej KE miała związek z wątpliwościami Komisji Europejskiej dotyczącymi reformy wymiaru sprawiedliwości przeprowadzanej przez PiS, w szczególności przyjęcia przez rząd tzw. "ustawy kagańcowej".
W trakcie wizyty ustalono, że powołane zostanie międzynarodowe ciało, w skład którego wchodzić będą przedstawiciele ze wszystkich krajów UE. Ma ono dokonać przeglądu przestrzegania praworządności we wszystkich krajach członkowskich.
>>> Jakie są konsekwencje wizyty Jourovej w Polsce? Zobacz wideo:
W trakcie spotkania z Jourovą Zbigniew Ziobro przedstawił propozycję - jak to określił - "kompromisu", polegającą na "przeniesieniu rozwiązań", które funkcjonują w Niemczech. - Nie postrzegałam niczego, jako propozycji kompromisu - skomentowała po spotkaniu Jourova.