- To bardzo poważny błąd prezydenta, ale spowodowany tym, że prezydent jest wyłącznie prezydentem Prawa i Sprawiedliwości. Można było to spostrzec dużo wcześniej, gdy popierał ten projekt ustawy, wypowiadał się wielokrotnie, nawet w sposób bardzo agresywny, obraźliwy dla sędziów. Można było spostrzec, że podpisze tę ustawę - stwierdził w "Kropce nad i" TVN24 prof. Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. - To nie jest działalność, która przynosi chwałę prezydentowi - dodał. Jak podkreślił, "prezydent nie jest członkiem partii".
- Nie wiem, jak długo Unia Europejska będzie tolerowała rzeczy, które dzieją się w Polsce. Przecież niesłuchanie tego, co powie TSUE, to przecież jest tak samo naruszenie prawa - stwierdził. Jak podkreślił, "Polska poniesie duże konsekwencje też ze względu na ten dzisiejszy podpis".
>>> Małgorzata Kidawa-Błońska: Mam pomysł i jestem gotowa, żeby pokonać Andrzeja Dudę
Zoll skomentował też linię obrony obozu rządzącego, którego politycy twierdzą, że reforma wymiaru sprawiedliwości, w tym sposób wyboru sędziów, to wewnętrzna sprawa kraju członkowskiego.- To nieporozumienie. Sędziowie polscy są jednocześnie sędziami Unii Europejskiej. To, że my możemy w sprawach wymiaru sprawiedliwości działać według naszego planu, naszych poglądów, to dotyczy tylko administrowania wymiarem sprawiedliwości. Te kompetencje, które ma minister sprawiedliwości, dotyczą tylko administracji - powiedział Zoll. - Natomiast sądownictwo jest władzą odrębną. Artykuł 173 konstytucji mówi wyraźnie, że sądy są oddzielone. Mają wyłączną kompetencję, która jest odrębna od władzy wykonawczej i ustawodawczej - dodał.
Według Zolla Polska "oddala się od demokracji". - Zaczynamy już być państwem autorytarnym, gdzie właśnie władza wykonawcza przechodzi do samodzielnego rządzenia, czyli to jest pewna forma dyktatury - powiedział.
Andrzej Duda podpisał we wtorek ustawę dyscyplinującą sędziów. Na jego decyzję zareagowała już Komisja Europejska. Rzecznik KE Christian Wigand poinformował, że komisja analizuje polską ustawę o sądownictwie pod kątem zgodności z unijnym prawem. Podkreślił, że KE nie zawaha się, aby podjąć dalsze decyzje, jeśli będzie taka potrzeba.