- Jeśli postanowienie pana sędziego dotrze do Kancelarii Sejmu na pewno będę odwoływać się od tej decyzji. Na razie nie mam żadnego dokumentu, byłam na komisji, od państwa dowiedziałam się, że kara grzywny została nałożona - powiedziała do dziennikarzy Agnieszka Kaczmarska, szefowa Kancelarii Sejmu.
- W dniu wczorajszym zostało przekazane moje usprawiedliwienie jednocześnie przekazałam także wszelkie wyjaśnienia pan na piśmie. Pan sędzia nie uznawał pełnomocnika - dodała.
Kaczmarska stwierdziła, że "dostarczyłam dokumenty, o które sędzia prosił". - Te, które mogłam zgodnie z prawem dostarczyć drogą pocztową - powiedziała. - Część dokumentów została dostarczona. Były to zgłoszenia kandydatów do KRS - poinformowała.
>>> Komorowski: Przyjdzie w końcu gajowy i wygoni ich z tego lasu. To będą wyborcy
Jak powiedziała urzędniczka, zwróciła się do sądu z prośbą "ponowne rozważenie oględzin na miejscu w Kancelarii Sejmu". - Jednocześnie wyraziłam gotowość, że jeżeli będą przeszkody prawne do oględzin w kancelarii, mogę dostarczyć listy do Olsztyna, aby pan sędzia zarządził oględziny na miejscu bez włączenia tych list do akt sprawy - powiedziała. Sprecyzowała, że chodzi o listy podpisane przez obywateli. - List sędziów nadal pod względem formalno-prawnym nie mogę ujawnić - powiedziała.
Przypomnijmy, Agnieszka Kaczmarska powinna zgodnie z decyzją sędziego Pawła Juszczyszyna stawić się w piątek w olsztyńskim sądzie. Nie zrobiła tego, wiec nie złożyła też wyjaśnień ws. list poparcia KRS. Z tego powodu sędzia Juszczyszyn skazał ją na dwie kary grzywny po 3000 zł.