Komentarze po akcji PFN z Hitlerem i Stalinem: Koszmarnie głupie. Gamonie-amatorzy

"Dlaczego PFN skasowała stworzoną przez siebie messengerową rozmowę Hitlera ze Stalinem?" - pyta na Twitterze dziennikarka Polast News Agnieszka Gozdyra. Kuriozalna akcja Polskiej Fundacji Narodowej wywołała oburzenie publicystów i komentatorów.

W czwartek Polska Fundacja Narodowa zamieściła na Twitterze zapis fikcyjnej rozmowy na messengerze pomiędzy Stalinem a Hitlerem, w której planują oni atak na Polskę. Zarówno treść, jak i forma akcji, która miała być odpowiedzią na rosyjską propagandę historyczną, budzą kontrowersje.

Rozmowę zaczyna Stalin, mówiąc "Siema", po czym przekonuje Hitlera do ataku na nasz kraj. Gdy Führer oferuje mu, że "może zrobić z Polaków podludzi" i proponuje zajęcie polskich ziem, Stalin odpowiada: "Twoje myślenie jest OK. Pomogę Ci z ich wojskowymi i inteligentami, zbiorę ich w jednym miejscu i kula w łeb. Mamy taki dyskretny las koło Katynia". "A mi zostaw polskich Żydów. Zrobię im jesień średniowiecza" - odpowiada Hitler.

Podobny filmik PFN umieściła w mediach społecznościowych w języku angielskim.

Po około 30 minutach tweet został usunięty z oficjalnego konta PFN.

Publicyści o akcji PFN: brednie, fałszerstwa i żarciki z historii, która była piekłem

Akcja PFN wywołała oburzenie publicystów i komentatorów. "Koszmarnie głupie. Poziom gimbazy. I to takiej intelektualnie gorszego sortu. Zarówno pomysł, poziom jak i wykonanie. Skasujcie to tumany z PFN bo po prostu wstyd" - napisał prawicowy dziennikarz Wojciech Wybranowski.

W podobnym tonie wypowiedział się Sławomir Centkiewicz. "Jestem zażenowany tymi bredniami, fałszerstwami i żarcikami z historii, która była piekłem!" - napisał związany z IPN historyk.

Część dziennikarzy zwraca uwagę na to, że akcja wpisuje się w dotychczasowe działania PFN. "Polska Fundacja Narodowa skasowała tweety obrażające pamięć o ofiarach II wojny światowej. Zapłaciliśmy za to pewnie z pół miliona dolarów i najedliśmy się wstydu przez pół godziny. Jako że PFN jest w Polsce nie do ruszenia, cieszmy się chociaż z tego" - napisał Janusz Schwertner z Onetu.

Z kolei Patryk Wachowiec z FOR napisał: "W PFN robią gamonie, którzy przepalają publiczny majątek. Gamonie-amatorzy, którzy czego się nie dotkną, to spieprzą. To, że do tej pory nie pogoniono tego towarzystwa, naprawdę dziwi".

Michał Kolanko z "Rzeczpospolitej" akcję PFN skwitował krótko: "Prawdziwi social ninja" - napisał na Twitterze. Inaczej rzecz widzi posłanka PiS Joanna Lichocka."Dobre!" - napisała, stając się tym samym jedną z nielicznych dotychczas entuzjastek akcji PFN.

Polska Fundacja Narodowa powstała po dojściu PiS do władzy

Polska Fundacja Narodowa powstała po dojściu Prawa i Sprawiedliwości do władzy i jest finansowana z pieniędzy z kilkunastu spółek skarbu państwa (powołały ją m.in. Orlen, KGHM, PZU, PKO BP, PGNiG) i z założenia ma wspierać wizerunek Polski za granicą. W 2017 było o niej głośno, gdy wyszło na jaw, że za osiem milionów złotych sfinansowała głośną kampanię billboardową "Sprawiedliwe sądy", która promowała reformę wymiaru sprawiedliwości PiS - na ulicach pojawiły się billboardy z podpisem "Niech zostanie tak jak było, czy na pewno tego chcesz?" i hasłami oczerniającymi sędziów, m.in. ze stwierdzeniem, że "sędzia może kłamać bezkarnie". W listopadzie 2018 roku Sąd Rejonowy w Warszawie uznał, że kampania została zrealizowana wbrew statusowym celom fundacji. 26 czerwca tego roku Sąd Okręgowy w Warszawie odrzucił apelację PFN, która stała na stanowisku, że kampania jest bezstronna politycznie.

Wydatki fundacji wielokrotnie wzbudzały kontrowersje. W ostatnim czasie o niejasnych związkach pomiędzy Polską Fundacją Narodową a White House Writers Group (WHWG), firmą PR, która miała poprawić wizerunek Polski w USA, donosił Onet. We wrześniu ustalono, że na stworzenie dwóch 30-sekundowych spotów przeznaczyła ona 10 mln zł. Później okazało się, że PFN płaciła amerykańskiej firmie za pracę nawet po zerwaniu umowy. Jak ustalili dziennikarze Onetu, część publicznych pieniędzy przeznaczona była na wydatki Edmunda Jannigera. Jak opisywaliśmy, PFN zleciła też PR-owej firmie z USA prowadzenie profili w mediach społecznościowych. Tam również nie obyło się bez nieprawidłowości - do promowania Polski używano m.in. zdjęć z czeskiej Pragi.

Więcej o: