Gościem w Piątkowej rozmowie Gazeta.pl był Maciej Konieczny - poseł Lewicy, który w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych zdobył mandat z okręgu katowickiego. Skomentował on sytuację, do której doszło w czwartek w Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Z funkcji przewodniczącej została odwołana Magdalena Biejat z koła Lewicy (podobnie jak Maciej Konieczny, wywodzi się ona z partii Razem). Zdecydowali o tym posłowie Prawa i Sprawiedliwości, wnosząc jednocześnie o powołanie na szefową komisji dotychczasową wiceprzewodniczącą komisji Urszulę Rusecką (PiS). W poprzednim głosowaniu, które odbyło się w listopadzie, PiS nie wystawiło swojego kandydata, a na Biejat głosowały nawet niektóre posłanki PiS. Jej jedynym kontrkandydatem był wówczas Grzegorz Braun.
Magda Biejat okazała się zagrożeniem z zupełnie innego powodu - jest wiarygodną polityczką społeczną - mówił.
Oni się przerazili, widzą, że mają kłopot. [Twierdzili - red.], że osoba o lewicowych poglądach nie może pełnić funkcji publicznych, bo właściwie taki był zarzut. Tylko że tym dyrygował Grzegorz Braun od początku. Braun rozkazywał Prawu i Sprawiedliwości, to było aż upokarzające
- powiedział Konieczny. - To pokazuje, że Grzegorz Braun i konfederaci mają moc, żeby wymuszać na Prawu i Sprawiedliwości swoje konserwatywne, zupełnie poronione pomysły. I to jest przerażające - dodał.