Marszałek Senatu Tomasz Grodzki jest z zawodu lekarzem. Pełni funkcję kierownika Kliniki Chirurgii Klatki Piersiowej i Transplantacji PUM w Samodzielnym Publicznym Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Szczecinie. Od dłuższego czasu polityk oskarżany jest o to, że żądał od pacjentów pieniędzy w zamian za przeprowadzenie operacji. Grodzki utrzymuje, że nigdy nie dopuścił się łapówkarstwa.
>>> Bortniczuk o marszałku Tomaszu Grodzkim i "senatgate"
W środę 8 stycznia senatorka Koalicji Obywatelskiej Magdalena Kochan umieściła na Twitterze wpis, z którego wynika, że prokuratura wkroczyła do szpitala, w którym pracuje Tomasz Grodzki i zażądała od personelu danych pacjentów operowanych przez marszałka Senatu od roku 1992. "To są metody działania 'niezależnej' prokuratury" - napisała Kochan.
Wirtualna Polska informuje, że rzeczniczka szczecińskiego szpitala Natalia Andruczyk potwierdziła te doniesienia. Zapowiedziała także, że placówka spełni żądania prokuratury. Dziennikarzom WP nie udało się skontaktować z przedstawicielem Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, która domaga się danych pacjentów marszałka Sejmu Tomasza Grodzkiego.
We wtorek 7 stycznia media obiegła informacja o tym, że do jednego z pacjentów Tomasza Grodzkiego zgłosił się nieznany mężczyzna, który zaoferował mu pięć tysięcy złotych w zamian za fałszywe oskarżenie marszałka Senatu. Polityk miał poinformować o całym zajściu Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Podczas konferencji prasowej po raz kolejny zaprzeczył oskarżeniom i odtworzył nagranie z relacją jego pacjenta, który twierdzi, że składano mu oferty finansowe za oczernienie lekarza. Tomasz Grodzki podkreślił, że oskarżenia o łapówkarstwo pojawiły się dzień po tym, jak wybrano go na marszałka Senatu. Wspomniał także, że podczas 30-letniej praktyki lekarskiej nie było "żadnych wątpliwości co do jego postawy etycznej".