Andrzej Duda w niedzielnym "Gościu Wiadomości" odniósł się do kontrowersyjnych słów Władimira Putina, który oskarżył Polskę o zmowę z hitlerowskimi Niemcami, a przedwojennego ambasadora w Berlinie Józefa Lipskiego nazwał "łajdakiem i antysemicką świnią". Duda powiedział, że polityka historyczna Putina działa ze szkodą dla Rosji. Prowadząca program Danuta Holecka stwierdziła, że "świat jednoznacznie zareagował, stając po naszej stronie". Dodała, że mimo tego "opozycja, oprócz PSL-u, kontestuje".
Świat słyszy wypowiedzi, które są w ważnych punktach, dlatego nie będzie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, która będzie kolejną okazją do tego, żeby ten problem rozgrywać politycznie, jak to robią politycy opozycji
- powiedział w odpowiedzi Andrzej Duda. I kontynuował:
Gdzie atakowała mnie pani Kidawa-Blońska, zaraz po tym, jak 27 grudnia - dzień po świętach - ja tutaj w pałacu prezydenckim spotykałem się z ekspertami i o tej sprawie dyskutowałem, i tą strategię planowałem, i rozmawiałem z panem premierem. Gdzie zaraz później marszałek Senatu, pan Grodzki, zaprasza do siebie ambasadora Rosji, uśmiechają się, robią sobie razem zdjęcia
- stwierdził prezydent. Tę wypowiedź można zrozumieć tak, że Grodzki spotkał się z ambasadorem także po świętach. Rzecz w tym, że, jak wynika z informacji podanych na stronie Senatu, do spotkania Tomasza Grodzkiego z ambasadorem Rosji Siergiejem Andriejewem doszło 19 grudnia, czyli jeszcze przed świętami.
Omówiłem projekt tego spotkania z ministrem Czaputowiczem. (...) Bardzo wyraźnie przedstawiłem oczekiwania strony polskiej, uzgodnione z MSZ, tzn. zwrot wraku Tupolewa, opuszczenie Ukrainy, otwarcie polskiego rynku eksportowego dla polskich produktów do Rosji i poszukanie w archiwach moskiewskich miejsca pochówków w tzw. obławie augustowskiej
- powiedział na antenie RMF FM Tomasz Grodzki.
Jak podkreślił marszałek, w porozumieniu z MSZ "chciał otworzyć kanał komunikacji" między wicemarszałkiem polskiego Senatu i jego rosyjskim odpowiednikiem.
30 grudnia w rozmowie z PAP marszałek Grodzki dodał, że w obecnej sytuacji, po oskarżeniach kierowanych przez Putina pod adresem Polski, wznowienie kontaktów Senatu i Rady Federacji jest "nieaktualne".
W poniedziałek 6 stycznia do sprawy odniósł się Marcin Przydacz, wiceminister spraw zagranicznych. Na Twitterze napisał, że Grodzki nie uzgodnił spotkania z ambasadorem Rosji z Ministerstwem Spraw Zagranicznych.
Marszałek Senatu nie uzgadniał spotkania z pionem wschodnim MSZ, tylko poinformował, że zamierza się spotkać z Ambasadorem RU. Zasugerowaliśmy niższy poziom spotkania (zasada wzajemności). Sugestii nie uwzględniono. Do spotkania doszło. Na szczeblu Marszałka. Z wyraźnej jego woli
- napisał na serwisie społecznościowym Przydacz.
8 stycznia marszałek Grodzki ma spotkać się z Verą Jourovą, wiceprzewodniczącą Komisji Europejskiej. Do tego spotkania Andrzej Duda także odniósł się na antenie TVP, mówiąc, że "to jeżdżenie ciągłe na skargi do Brukseli i gdzie się da ze strony polityków opozycyjnych rzeczywiście jest męczące".
- Załatwiajmy swoje sprawy na miejscu, szanujmy demokratyczne decyzje, które były podjęte, także i przez wyborców - powiedział prezydent na antenie Telewizji Publicznej.
W odpowiedzi Grodzki na Twitterze zamieścił fragment regulaminu Senatu, w którym jasno jest napisane, że "marszałek Senatu prowadzi sprawy z zakresu stosunków z (...) instytucjami oraz innymi organami Unii Europejskiej".
>>> Tokarczuk odwiedziła Grodzkiego. Brejza: Senat ratuje oblicze parlamentu. Zobacz wideo: