To nie pierwszy raz, kiedy Janusz Korwin-Mikke próbuje "uodpornić" psa na huk petard.
Miałem kiedyś wilczura, który nie bał się niczego. Strzelałem mu nawet z pistoletu nad głową!
- powiedział w rozmowie z "Faktem". Dodał, że stres, jaki fajerwerki wywołują u zwierząt, o którym mówią obrońcy ich praw, to bzdura.
Inne zdanie na ten temat mają specjaliści. Prof. Andrzej Elżanowski, zoolog i biolog, podkreślił w rozmowie z "Faktem", że to, co robi Korwin-Mikke to "znęcanie się nad zwierzęciem i sprawianie mu cierpienia".
Poseł pokazał swój prymitywny, brutalny stosunek do zwierząt i za to powinien zostać pociągnięty do odpowiedzialności
- stwierdził prof. Elżanowski.
Konrad Kuźmiński, prezes zarządu Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt, poinformował na Twitterze, że w zeszłym roku złożył w prokuraturze zawiadomienie w sprawie "sadystycznych skłonności Janusza Korwin-Mikkego.
Sprawa została umorzona, bowiem zdaniem śledczych rzucanie pod psie łapy petard nie stanowi złośliwego straszenia zwierzęcia...
- napisał na portalu społecznościowym Kuźmiński.
Zwierzęta mają bardziej wyostrzone zmysły niż ludzie, a natężony hałas sprawia im niemal fizyczny ból. W skrajnych przypadkach stres może prowadzić nawet do zawału serca.
Przypomnijmy, że za znęcanie się nad zwierzętami grozi do 3 lat pozbawienia wolności.
>>> Zobacz wideo: Sylwester to dla zwierząt prawdziwe piekło