Gdy na początku grudnia Szymon Hołownia ogłosił swój zamiar ubiegania się o urząd prezydenta Polski w mediach pojawiły się komentarze nt. jego dotychczasowych poglądów i spekulacje dot. kształtu jego wyborczego programu. W szczególności kontrowersje wywołał stosunek Hołowni do Kościoła oraz tzw. "kwestii obyczajowych", takich jak prawo do aborcji czy refundacja zabiegu in vitro.
W rozmowie w Polsat News Hołownia zapytany został czy jako prezydent podpisałby ustawę zaostrzającą prawo aborcyjne. - Uważam, że naruszenie tego, co mamy, może wywołać zupełnie nieobliczalne konsekwencje - stwierdził dodając, że "to wywoła wojnę światopoglądową w Polsce". Jednocześnie opowiedział się za trzymaniem dotychczasowego "kompromisu" w tej sprawie.
Jest to radykalna zmiana w stosunku do jego dawnych wypowiedzi. W 2013 roku komentował odrzucenie przez Sejm projektu zaostrzającego prawo aborcyjne. Zadeklarował wówczas, że, gdyby był posłem "bez chwili wahania" podniósłby rękę za projektem całkowicie zakazującym przerywania ciąży.
Tego samego roku, w rozmowie z Tomaszem Terlikowskim, deklarował też:
Chciałbym, aby aborcja była zakazana. Jeszcze bardziej chciałbym jednak, by nie musiała być zakazywana, bo ludzie sami z siebie wiedzieliby, że to straszne zło.
Podkreślał też, że jego zdaniem "aborcja to zawsze jest zabójstwo". Jednocześnie uznał, że "każda zmiana prawa aborcyjnego w Polsce jest grzebaniem przy bombie" i "negocjacjami z terrorystą". - Musisz w czasie takiej rozmowy zakładać, że ktoś może zabić jeszcze więcej osób i dlatego musisz ostrożnie wyrywać mu człowieka po człowieku, a nie zabawiać się w demonstracyjne, spełniające ciebie samego gesty - wyjaśniał.
>>> Adrian Zandberg o "rozsądnym" konserwatyzmie Hołowni. Zobacz wideo:
W rozmowie w Polsat News pojawił się również wątek tego, kto finansuję kampanię Hołowni. -Znalazło się kilku znajomych, którzy przekazali mi darowiznę w wysokości 4 tys. 900 zł, czyli taką kwotę, jaką jedna osoba może przekazać drugiej - tłumaczył Hołownia. Dodał, że pieniądze na kampanię "mogą pochodzić tylko z jednego źródła, które jest zgodne z prawem - z finansowania społecznościowego".
Hołownia odciął się od spekulacji nt. tego, kto stoi za jego kandydaturą. - Już przeczytałem tyle informacji, że nie wiem, które miałbym potwierdzić. Słyszałem o Dominice Kulczyk, Opus Dei, jezuitach, lewicy, prawicy, tajnych projektach. Dziś czytałem, że to Donald Tusk z przyjaciółmi - mówił.
Szymon Hołownia chęć kandydowania na urząd prezydenta w 2020 roku ogłosił w Gdańsku na początku grudnia. - My naprawdę idziemy wygrać te wybory. Przekonać kilka milionów Polaków, że jedynym szefem prezydenta powinien być naród, my, wy - mówił wtedy.
Dodał, że pokazywanie, że "niemożliwe jest możliwe" jest "specjalnością Polaków". - System się zawiesił. Żeby się odwiesił, musimy w maju 2020 r. zamontować w nim bezpartyjny bezpiecznik - przekonywał Hołownia.
Według opublikowanego w sobotę sondażu przeprowadzonego przez Estymatora dla tygodnika DoRzeczy.pl miałby szansę na 7,9 proc. głosów wyborców.