W poniedziałek Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego uchyliła zawieszenie sędziego Pawła Juszczyszyna. W ten sposób - w trybie natychmiastowym - Juszczyszyn może wrócić do orzekania w Sądzie Rejonowym w Olsztynie. Sędzia nie stawił się na posiedzeniu izby, ponieważ - jak tłumaczył - "w rozumieniu konstytucji", Izba Dyscyplinarna nie jest sądem.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro jeszcze przed decyzją Izby Dyscyplinarnej komentował nieobecność Juszczyszyna w rozmowie z dziennikarzami:
Jeśli ktoś nie uznaje funkcjonującego w Polsce sądu za sąd, to stawia się poza prawem. Chciałby się postawić niejako ponad prawem, dlatego zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne.
>>> Tak niedawno protestowano przeciwko "ustawie kagańcowej":
Zaraz po wydaniu tej decyzji, w sieci zaczęto szeroko komentować te wydarzenia. Michał Szułdrzyński z "Rzeczpospolitej" pokpiwał na Twitterze:
Czyli Izba Dyscyplinarna podzieliła zdanie tych, którzy protestowali w obronie niezależności sędziów, twierdząc, że zawieszenie Juszczyszyna było polityczną szykaną?
To, co napisał Szułdrzyński, to nawiązanie do pewnej kolejności zdarzeń. Juszczyszyn został zawieszony przez prezesa sądu rejonowego (a minister sprawiedliwości cofnął mu delegację) tuż po tym, jak zwrócił się o ujawnienie list poparcia dla kandydatów do nowej Krajowej Rady Sądownictwa.
Z kolei ekspert Forum Obywatelskiego Rozwoju Patryk Wachowiec podnosił argumentację podobną do Juszczyszyna:
Przypomnę tylko, że zawieszenie sędziego Pawła Juszczyszyna uchyliła Izba Dyscyplinarna (mówiąc najbardziej wprost - grupy przebierańców, udających sąd). Stąd to coś, co dziś wydano w jego sprawie, powinno być skontrolowane przez niezależny sąd, który obiektywnie budzi zaufanie.
W podobnym tonie wypowiadał się inny prawnik, Jarosław Gwizdak:
Sąd, którego nie ma, uchyla zawieszenie sędziego, który pytał, czy wyrok sędziego powołanego przez organ, którego nie ma... Ja póki co kończę bigos.