Dziennikarz Tomasz Sekielski w transmisji na Facebooku komentował wydarzenia polityczne ostatniego tygodnia. Skrytykował opozycję za jej postawę w Sejmie i ocenił, że w Polsce potrzebna jest "zmiana pokoleniowa". - Co takiego w dniu posiedzenia Sejmu ma do roboty poseł, jak nie siedzieć w Sejmie? - powiedział i dodał, że obecnie parlament pracuje rzadziej, niż dawniej.
- Jak słyszę, że pan Borys Budka ma zostać nowym, charyzmatycznym liderem Platformy, a nie potrafi jako szef klubu zdyscyplinować wszystkich posłów, żeby byli na głosowaniach, to ja widzę, jak on będzie zarządzał całą partią - powiedział. Przypomnijmy: w tym tygodniu ze względu na nieobecność ponad 30 posłów PiS opozycja miała szanse wygrać głosowanie, które opóźniłoby prace nad "ustawą kagańcową". Jednak części parlamentarzystów opozycji tez nie było na sali i zabrakło im głosów, by wygrać.
Sekielski skrytykował także Donalda Tuska. - Opowiada o tym, jakim jest fighterem; że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. I co więcej, może za pięć lat w wyborach prezydenckich to on jednak wystartuje. A w ogóle to mówi, co trzeba w polskiej polityce zrobić, a czego nie - powiedział. - Panie przewodniczący - zwrócił się do Tuska - można było wystartować w wyborach prezydenckich. Powalczyć. Postarać się. Pokazać, jak to pan nie odpuszcza.
Tusk zakończył kadencję na stanowisku szefa Rady Europejskiej i ogłosił, że - wbrew wielu spekulacjom - nie będzie startował w wyborach prezydenckich w 2020 roku. W opublikowanej w weekend rozmowie z "Wirtualną Polską" powiedział, że ważnym aspektem tej decyzji była jego rodzina. - Moja córka wzięła na siebie ciężar perswazji w imieniu całej rodziny. Kasia tłumaczyła, nie chcę tu przesadzać, ale powiedziała: my nie przeżyjemy, jeżeli będziesz startował. Będą cię niszczyć. Jeżeli przegrasz, to my to już raz przeżywałyśmy - mówił.
Sekielski zakpił z niedawnej sytuacji w Gdańsku, gdzie Tusk miał pojawić się na proteście w obronie niezależnych sądów. Ale został na podpisywaniu książek, ponieważ wg relacji stojący w długiej kolejce ludzie "nie chcieli go puścić".
- Tak się angażuje w tę walkę, że nie zdążył na protest w obronie sądów, bo podpisywał książkę. To też pokazuje, co jest priorytetem: jednak zarabianie kasy na książce, tak mi się wydaje, niż jakieś demonstrowanie w obronie wolnych sądów - stwierdził dziennikarz.