Andrzej Duda pomija niewygodne dla siebie fakty nt. sądownictwa. Stankiewicz: Amnezja pana prezydenta

Wystąpienie Andrzeja Dudy, który stwierdził, że popiera "ustawę kagańcową" i wstydzi się, że prof. Małgorzata Gersdorf jest pierwszą prezes SN, wywołało falę komentarzy. Andrzej Stankiewicz w swoim artykule przypomniał, że prezydent pomija niewygodne dla siebie fakty.

Andrzej Stankiewicz w Onet.pl skomentował kontrowersyjne wystąpienie Andrzeja Dudy. Podkreśla, że prezydent "ustawę kagańcową" uważa za "rozsądną i porządkującą sytuację w polskim wymiarze sprawiedliwości". Przypomina, że nowelizacja została ekspresowo przyjęta przez Sejm po nocnych obradach.

Prezesem Izby Pracy SN sędzia z komunistyczną przeszłością

Stankiewicz podkreślił, że w ostatnim czasie Duda ponownie zaczął atakować sędziów. W tym celu użyto nawet nagrania z wizyty prezydenta u Krystyny Barchańskiej, matki najmłodszej ofiary stanu wojennego. Kobieta w rozmowie z prezydentem "atakowała sędziów którzy nie rozliczyli stanu wojennego, w tym śmierci jej 17-letniego syna Emila". Jak zaznacza dziennikarz, cały problem polega na tym, że ci sędziowie, z którymi walczy Andrzej Duda, w większości nie mają z tym nic wspólnego - powołani zostali już w wolnej Polsce.

Jak podaje Onet, w Sądzie Najwyższym są sędziowie o "komunistycznej" przeszłości. Przykładem jest Józef Iwulski, który sądził w procesach politycznych w stanie wojennym. Na prezesa szefa Izby Pracy SN powołał go w 2016 roku sam Andrzej Duda, który dwa lata później mianował go na pełniącego obowiązki pierwszego prezesa SN!

Widzowie odpowiedzą sobie na pytanie, czy taki człowiek jest w głębi swojej człowiekiem niezawisłym, który w takich czasach rozpoczął swoją karierę sędziowską, który znajdował się pod takimi, a nie innymi wpływami. I też niestety – z informacji, które są przedstawiane z IPN – wiemy także, w jaki sposób orzekał, chociażby w okresie stanu wojennego

- powiedział o Iwulskim na antenie TVP Info Duda. Jak pisze Stankiewicz, prezydent popełnił "kardynalny błąd", ponieważ nie sprawdził przeszłości sędziego.

Duda z determinacją walczy z prof. Gersdorf

Stankiewicz przypomina, że nominację na sędzię SN Gersdorf otrzymała od ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, "z którym znała się całe dekady, towarzysko i zawodowo – oboje specjalizowali się w prawie pracy". W momencie nominacji Andrzej Duda był ministrem Kaczyńskiego.

Dziennikarz przypomina, że obecny prezydent z determinacją walczy z Małgorzatą Gersdorf.

To on próbował przeforsować w poprzednim parlamencie przepisy emerytalne dla sędziów, które miały doprowadzić do przerwania jej 6-letniej kadencji, określonej w Konstytucji. Latem zeszłego roku wysłał jej nawet pismo, że jest emerytką, a nie prezeską

- pisze Andrzej Stankiewicz. Dodał, że to właśnie dlatego mianował Iwulskiego na pełniącego obowiązki pierwszego prezesa SN. Ostatecznie, w obawie porażki przed TSUE, PiS usunął te jawnie sprzeczne z Konstytucją zapisy.

Więcej o: