"Ustawa kagańcowa" w ekspresowym trybie trafiła do komisji. To efekt nieobecności posłów opozycji

Tzw. ustawa dyscyplinująca sędziów jest już po I czytaniu w Sejmie i trafiła do prac w komisji. Gdyby posłowie opozycji pojawili się czwartek rano w pracy, mogliby spowolnić błyskawiczne procedowanie przez PiS tej nowelizacji. Teraz wiele wskazuje na to, że ustawa zostanie przyjęta jeszcze w tym tygodniu.

Czwartkowe posiedzenie Sejmu przebiegało pod dyktando wydarzeń wokół tzw. ustawy kagańcowej czy represyjnej. W błyskawicznym tempie dołożono do harmonogramu punkt dotyczący czytania nowelizacji ustawy dyscyplinującej i to mimo sporej absencji posłów - brakowało ich ponad 60.

Opozycja przegrywa dwa głosowania, nieobecni posłowie mają być karani

Choć ławy Prawa i Sprawiedliwości były przerzedzone, opozycja nie skorzystała z okazji, by powstrzymać ustawę, którą od tygodnia krytykuje na każdym kroku. Przy brakujących 34 parlamentarzystach PiS, KO, Lewica i PSL mogły nie dopuścić do rozszerzenia porządku obrad.

Opozycja przegrała jeszcze jedno głosowanie, w którym decydowano o formie debaty nad projektem ustawy. Kluby opozycji już zapowiedziały, że ukarzą posłów i posłanki, którzy nie mają usprawiedliwienia na swoją nieobecność.

Czytaj więcej: "Powody rodzinne". Posłowie opozycji tłumaczą się z nieobecności podczas głosowania w Sejmie. Są kary

>>> Przypominamy niedawne posiedzenie Sejmu i słynne "trzeba anulować, bo przegramy":

Zobacz wideo

PiS uspokaja ws. ustawy dyscyplinującej. Porozumienie ma wątpliwości

Po dopisaniu I czytania do harmonogramu, tuż przed godz. 13, rozpoczęło się I czytanie ustawy dyscyplinującej sędziów. Poseł wnioskodawca, Jan Kanthak z Solidarnej Polski (w klubie parlamentarnym PiS), przekonywał z sejmowej mównicy:

Projekt ma na celu uporządkowanie i wyeliminowanie wszelki wątpliwości wobec statusu sędziów, ma usprawnić funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości.

Kanthak zapewniał, że w nowelizacja ma na celu "ochronę konstytucyjnych wartości", a możliwość dyscyplinowania sędziów, karania za np. podważanie prawa do orzekanie przez ich kolegów i koleżanki po fachu, to po prostu kolejny etap "reformy wymiaru sprawiedliwości".

Kamil Bortniczuk, poseł Porozumienia (również klub PiS), podnosił z kolei, że jego formacja zgadza się z niektórymi opiniami, zresztą krytycznymi, które opublikowało Biuro Analiz Sejmowych. Więcej o opinii BAS: Eksperci ostrzegają PiS.

Opozycja krytykuje ustawę, PiS "wygrywa" pierwsze czytanie

Później przyszedł czas na riposty ze strony opozycji, Borys Budka z Koalicji Obywatelskiej zarzucał PiS próbę "wprowadzenia putinowskich standardów", a Krzysztof Śmiszek z Lewicy grzmiał:

Podporządkowanie, ubezwłasnowolnienie, zakneblowanie, pacyfikacja - to prawdziwy cel tego projektu.

Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz mówił z kolei o tym, że ustawa ma na celu upolitycznienie sądów i "zakneblowanie sędziów", krytyki ustawie nie szczędził Krzysztof Bosak z Konfederacji, twierdząc, że ustawa to żadna reforma, a jej wprowadzenie spowoduje chaos.

Pod koniec debaty na mównicy pojawił się sam minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro, broniący ustawy, później do mikrofonu podszedł także wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Tu warto podkreślić: ustawa dyscyplinująca została zgłoszona przez posłów, nie wyszła z Rady Ministrów - w ten sposób można szybciej procedować projekty, bez np. niezbędnych konsultacji.

Po przerwie, po krótkiej serii pytań i wniosków formalnych, marszałek Sejmu Elżbieta Witek ogłosiła głosowanie po I czytaniu projektu ustawy o pełnym brzmieniu: "Prawo o ustroju sądów powszechnych, ustawy o Sądzie Najwyższym oraz niektórych innych ustaw".

Przeciwko odrzuceniu ustawy było 227 posłów, "za" - 214, jeden się wstrzymał. Tym samym projekt ustawy represyjnej trafił do Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka - jej posiedzenie odbędzie się w czwartek o godz. 19.

Więcej o: