We wtorek Najwyższa Izba Kontroli poinformowała o wynikach rozliczeń programu "Praca dla więźniów", który realizowano pod auspicjami Ministerstwa Sprawiedliwości. NIK, kierowana wciąż przez Mariana Banasia, stwierdziła, że budżet państwa stracił 152 miliony złotych w wyniku realizacji programu, a do prokuratury trafiło kilkanaście zawiadomień w tej sprawie.
Od razu takie zdecydowane wnioski NIK zaczęto łączyć z wojenką między obozem władzy a Marianem Banasiem. Obecny szef NIK ani myśli ustępować ze stanowiska, na które wybrali go posłowie PiS, a Prawo i Sprawiedliwość oraz rząd co jakiś czas zapowiadają jedynie, że opracowują rozwiązania, by Banasia usunąć.
>>> Marian Banaś rzeczywiście walczy z władzą? Tak widzi to Adrian Zandberg:
Zaczęto też spekulować, że w ten sposób NIK "wzięło na celownik" resort sprawiedliwości i m.in. Patryka Jakiego, który jako wiceminister był odpowiedzialny za więziennictwo. Sam Jaki nazwał zarzuty wobec programu (dotyczą one części inwestycyjnej) jako "śmieszne i typowo polityczne".
Jakiego, obecnie eurodeputowanego PiS w Parlamencie Europejskim, broniła w TVP Info Beata Kempa, również europosłanka. Obydwoje pochodzą z jednej formacji: Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobro.
Jak mówiła Kempa, jest "oburzona atakiem na Patryka Jakiego". Po czym stwierdziła:
NIK to organ konstytucyjny i nie wolno go wykorzystywać do prymitywnej, brutalnej walki politycznej. Przestrzegam przed tym, wiem, że są kolejne zlecenia. Wiem, dostałam takie sygnały.
Gdy prowadzący zaczął ją dopytywać, o jakie zlecenia chodzi i na kogo mają być, Kempa odparła:
No, to się państwo przekonacie. W dniu wczorajszym otrzymałam taki sygnał, i wiem, że to prawdopodobnie może dotyczyć mojej osoby. Tyle chcę tylko powiedzieć.