Janusz Korwin-Mikke w tegorocznych wyborach parlamentarnych dostał się do Sejmu z listy Konfederacji, której jest liderem. Już w trakcie kampanii wyborczej o mandaty poselskie bezskutecznie ubiegali się także członkowie jego rodziny - żona Dominika Korwin startowała z listy partii na Podkarpaciu, a synowie Kacper i Jacek - w Legnicy i okręgu warszawskim, a synowa Anna z listy w Łodzi.
Wygląda jednak na to, że Janusz Korwin-Mikke znalazł sposób, by członkowie jego rodziny wciąż towarzyszyli mu w polityce. Jak informuje "Rzeczpospolita", jego osobistymi asystentami społecznymi zostali 33-letnia żona Dominika, 36-letnia córka Korynna i 34-letni zięć, Bartłomiej Pejo. Mają pomagać posłowi w codziennej pracy. Zgodnie z pełnioną funkcją wszyscy otrzymali legitymacje, które uprawniają ich do wejścia na teren Sejmu. Jako asystenci - w odróżnieniu od pracowników biur poselskich - nie będą jednak pobierali wynagrodzenia za swoją pracę. Poseł może się zwracać o zwrot kosztów ich podróży.
Sam Korwin-Mikke tłumaczy, że na asystentów wyznaczył członków swojej rodziny, bo współpracuje z nimi od lat. Twierdzi, że decydujący był argument, że funkcja asystenta uprawnia do wejścia na teren Sejmu. - Chodzi o to, by mieli wstęp do Sejmu, i tyle - powiedział polityk "Rzeczpospolitej". - Pieniędzy za to nie biorą, więc o co chodzi? - dodał.
>>> Rzymkowski: Janusz Korwin-Mike wzbudza w skrajnej lewicy skrajne emocje: