Banaś kurczowo trzyma się NIK, bo PiS złamał tajną umowę? "Wprost": Kaczyński obiecał mu parasol ochronny

Marian Banaś nie podał się do dymisji, bo Prawo i Sprawiedliwość złamało zawartą z nim umowę - wynika z ustaleń tygodnika "Wprost". Na spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim i Mariuszem Błaszczakiem prezes NIK miał dostać zapewnienie, że w zamian za odejście z funkcji otrzyma parasol ochronny. Banasiowi zależało jednak, by do opinii publicznej poszedł przekaz, że dymisja to jego osobista decyzja. PiS umowy nie dotrzymał.

Mnożą się spekulacje dotyczące dalszych losów Mariana Banasia, który nadal pozostaje na stanowisku prezesa NIK, mimo nacisków ze strony PiS, które bezskutecznie próbuje wymusić na nim odejście. W wydanym w zeszłym tygodniu oświadczeniu Banaś przyznał, że rozważał dymisję, ale ostatecznie zrezygnował z niej, bo stał się "przedmiotem brutalnej gry politycznej"

>>> Cezary Tomczyk o sprawie Banasia: To wojna między oszustami a oszustami:

Zobacz wideo

"Wprost": PiS nie dotrzymał umowy z Banasiem. "Myśleli, że postawią go przed faktem dokonanym"

Z ustaleń "Wprost" wynika, że były też inne powody, dla których Banaś zdecydował się na pozostanie na stanowisku. Chodzi o złamanie przez PiS niepisanej umowy zawartej z nim podczas spotkania, do którego doszło w czwartek 28 listopada po południu w siedzibie partii przy ul. Nowogrodzkiej (na dzień przed domniemaną dymisją Banasia). W spotkaniu uczestniczyli Marian Banaś, a także prezes PiS Jarosław Kaczyński i wiceprezes partii Mariusz Kamiński.

Po burzliwych negocjacjach politycy mieli dojść do porozumienia, że Banaś złoży dymisję. Jak podaje "Wprost", Kaczyński i Kamiński obiecali mu pewien parasol ochronny, a cała rozmowa i ustalane podczas niej warunki miały nigdy nie wyciec. Banasiowi zależało, by opinia publiczna miała wrażenie, że dymisja to jego autonomiczna decyzja, podyktowana m.in. dobrem NIK i rodziny (zwłaszcza syna Jakuba, byłego pełnomocnika zarządu Pekao).

Tymczasem zaraz po spotkaniu władz partii z Banasiem rzeczniczka PiS Anna Czerwińska wydała oficjalny komunikat, w którym poinformowała: "Podczas spotkania z Marianem Banasiem, prezes Kaczyński i wiceprezes Kamiński wyrazili oczekiwanie, aby szef NIK podał się do dymisji". Marian Banaś miał to odebrać jako złamanie umowy. - Myśleli, że postawią go przed faktem dokonanym i że w ten sposób nie będzie już mógł wycofać się z obietnicy - mówi w rozmowie z "Wprost" anonimowy informator. Jak dodaje, był to moment, w którym Banaś zrozumiał, że "nie można ufać zapewnieniom przywódców PiS". 

Wycofana dymisja Banasia. Prezes NIK przygotowuje dwa raporty i idzie na wojnę z PiS

Jak informowaliśmy, 29 listopada na biurko Elżbiety Witek trafiła dymisja Mariana Banasia. Marszałkini nie przyjęła dokumentu i za radą prawnika z Kancelarii Sejmu odesłała go z prośbą o korektę. Pierwotna wersja dymisji brzmiała: "Kierując się Dobrem Polski, Najwyższej Izby Kontroli oraz mojej rodziny, składam rezygnację", Witek chciała natomiast, by w treści dymisji znalazło się powołanie na art. 17 ustawy o NIK. Banaś miał też wyznaczyć pełniącego obowiązki szefa Izby. Poprawiona wersja dokumentu nigdy na biurko Witek nie trafiła. Sam Marian Banaś zaznacza, że nie zamierza rezygnować ze stanowiska, a jego zadaniem jako szefa NIK jest "zapewnienie dalszego stabilnego działania Izby, wolnego od wszelkich politycznych nacisków i gier".  

Z ustaleń "DGP" wynika, że Banaś przygotowuje też dwa raporty dotyczące afery GetBack i działalności Krajowej Administracji Skarbowej, które mogą być kłopotliwe dla Prawa i Sprawiedliwości . 

Więcej o: