O niejasnych związkach pomiędzy Polską Fundacją Narodową a White House Writers Group (WHWG), firmą PR która miała poprawić wizerunek Polski w USA, informowaliśmy już wcześniej. We wrześniu ustalono, że na stworzenie dwóch 30-sekundowych spotów przeznaczyła ona 10 mln zł. Później okazało się, że PFN płaciła amerykańskiej firmie za pracę, nawet po zerwaniu umowy.
W ciągu dwóch lat Polska Fundacja Narodowa zapłaciła WHWG w sumie niemal 7 mln dol., czyli ponad 26 mln złotych.
Według najnowszych doniesień Onetu, od maja do października br. PFN zapłaciła WHWG ponad 1,2 mln dol., czyli ponad 4,5 mln zł. Pieniądze mają być wynagrodzeniem za prowadzenie serwisów internetowych. W rzeczywistości profile w mediach społecznościowych, które prowadzić miała firma PR, są już zamknięte, wcześniej śledzone były przez maksymalnie kilkadziesiąt osób.
Pieniądze PFN wydawane mają być na "spotkania z amerykańskimi liderami biznesu i polskimi urzędnikami państwowymi". W praktyce przeznaczane są głównie na wizyty w restauracjach i przeloty samolotami. Jak pisze Onet, WHWG rozliczała imprezy, których nie organizowała.
Na liście wydatków znaleźć można również informacje nt. Edmunda Jannigera - "młodego znajomego Macierewicza", który w 2015 r. jako 20-latek został doradczą ówczesnego szefa MON. Według doniesień Onetu, za przelot do USA i zakwaterowanie Jannigera PFN zapłaciła w maju tego roku 6 tys. 284 dolary (około 25 tys. zł). Hotel kosztować miał ponad tysiąc dolarów (niemal 4 tys. zł), a bilet lotniczy - 5 tys. 280 dolarów (ponad 20 tys zł).
"Żeby odwieść nas od poniższej publikacji, Janniger wynajął nowojorską kancelarię prawną" - czytamy. Adwokat byłego asystenta Macierewicza groził dziennikarzom pozwem za "publikacje nieprawdziwych informacji".Według wyjaśnień prawnika, który kontaktował się z Onetem, Janniger został poproszony przez Antoniego Macierewicza o towarzyszenie mu na konferencji organizowanej przez Fundację Pamięci Ofiar Komunizmu w Chicago. Ten miał zrobić to "w ramach swoich obowiązków służbowych".
Macierewicz nie był już wówczas ministrem, nie wiadomo więc, czemu na wyjazd zabrał na koszt PFN osobę towarzyszącą. Nie wiadomo też jakie "obowiązki służbowe" miałby mieć Janniger wobec szeregowego posła. Były szef MON również nie odpowiedział na pytania dziennikarzy.