Wicemarszałek Sejmiku Województwa Śląskiego Wojciech Kałuża, znowu o sobie przypomniał. Radny znany ze spektakularnej zmiany poglądów został delegatem do Komitetu Regionów Unii Europejskiej. Komisja ds. UE zdecydowała o tym 5 grudnia.
Postać radnego Wojciecha Kałuży staje się symbolem współczesnej politycznej "zdrady". Wszystko zaczęło się tuż po wyborach samorządowych w 2018 roku, gdy okazało się, że Prawu i Sprawiedliwości niewiele brakuje do tego, by rządzić samodzielnie w sejmiku śląskim.
>>> Adam Szłapka nowym szefem Nowoczesnej. To jedno z jego pierwszych wystąpień w nowej roli:
Wówczas pojawił się Wojciech Kałuża, który do sejmiku wszedł z list Koalicji Obywatelskiej, będąc członkiem Nowoczesnej. Nieoczekiwanie poinformowano, że Kałuża przechodzi do PiS, rozbijając zróżnicowaną koalicję PO-SLD-PSL-Nowoczesna. Kałuża wystąpił wtedy na konferencji z prominentnymi politykami PiS: szefem KPRM Michałem Dworczykiem i wiceministrem energii Grzegorzem Tobiszowskim.
To nagłe pokazywanie się politykami PiS dolało tylko oliwy do ognia, na pierwszej sesji sejmiku dotychczasowi koledzy wykrzykiwali w stronę Kałuży "zdrajca", "Judasz". Natomiast bohater tych wydarzeń został wicemarszałkiem województwa.
Gdy niedawno minął rok od jego wolty, Kałuża przekonywał dziennikarzy, że nie żałuje swojej decyzji.
Poseł Michał Gramatyka, który wcześniej był radnym w śląskim sejmiku, tak referował aktywność Kałuży w rozmowie z Onetem:
Nie zabrał głosu na żadnej sesji, nie pojawił się na mównicy, nie odnotowałem jakichkolwiek działań samorządu woj. śląskiego, które są jego inicjatywą.