Władysław Frasyniuk tłumaczy się ze słów "Jeb*** pisiora". RPO reaguje na kontrowersyjną wypowiedź

Władysław Frasyniuk w czasie niedzielnego protestu w obronie sędziów krzynął ze sceny do zgromadzonych "Jeb*** pisiora" i zachęcił do cytowania swoich wulgarnych słów. Ta wypowiedź spotkała sie z szeroką krytyką, głos w sprawie zabrał także RPO - udzielając reprymendy działaczowi. Sam Frasyniuk swoich krytyków pyta: "Naprawdę państwo myślą, że myśmy o Jaruzelskim per 'pan' mówili?"

Władysław Frasyniuk był uczestnikiem niedzielnego protestu "Robimy to dla wszystkich – solidarnie z sędziami!", który odbył się także we Wrocławiu. Działacz opozycji z czasów PRL przemówił na tamtejszym placu Wolności i nie przebierał w słowach. Krzyknął: "Namawiam państwa, żeby cytować Frasyniuka. Żeby cytować więźniów politycznych z czasów stanu wojennego. Je*** pisiora". Zgromadzony tłum odkrzyknął mu to samo, a sam Frasyniuk dodał -"I nic się nie bać". Ta wypowiedź została skrytykowana przez wielu publicystów - Frasyniuka okrzyknięto nawet "naczelnym chamem opozycji". Działacz udzielił teraz w tej sprawie wywiadu.

Czytaj też: Rząd "wyraża zaniepokojenie postępowaniem sędziów" i pisze o "niepokoju wśród Polaków". Jest stanowisko KPRM

Frasyniuk tłumaczy się ze słów "Jeb*** pisiora"

Władysław Frasyniuk nie ma wyrzutów sumienia z powodu wypowiedzianych słów. W wywiadzie z Pauliną Nowosielską z Dziennik.pl stwierdził najpierw, że skracanie jego wypowiedzi do zdania "Jeb*** pisiora i się nie bać" mija się z celem. "Mówiłem przede wszystkim o łamaniu swobód obywatelskich i Konstytucji" - podkreślił. Uważa, że krytyka jego słów ma swoje korzenie w manipulacjach PiS oraz tym, że opozycja nie ma już "pazura":

Zręczność PiS polega na tym, że ich PR jest profesjonalny, bezwzględny. W efekcie środowisko liberalno-demokratyczne straciło pazury, stało się ugrzecznione. Dlaczego? Bo nie chce paść ofiarą pomówień i oszczerstw.

Dodał, że opinia publiczna skupiła się na jego słowach, podczas gdy nie reaguje się na dużo poważniejsze wykroczenia w tym zakresie:

Zastanawiające, że nie hejt wylewany na ludzi wiadrami, nie faszystowskie okrzyki z marszy niepodległości, nawet nie morderstwo polityczne na Pawle Adamowiczu, a jedno moje zdanie tak strasznie oburza zwolenników!

Uznał też, że młodzi publicyści nie mają pojęcia o tym, jak wyglądała działalność opozycji za PRL:

Gdy słucham młodych publicystów, komentujących moją wypowiedź, to mam wrażenie, że oni są przekonani, iż myśmy tę komunę obalili siedząc w barach mlecznych. Więzienie to było sanatorium, a ścieżka zdrowia to pakiet zabiegów spa. Naprawdę państwo myślą, że myśmy o Jaruzelskim per "pan" mówili.

>>> Tak PiS broniło swoich zmian w sądownictwie:

Zobacz wideo

Dosadnie wręcz powiedział: "Powtórzę raz jeszcze: ludzie nie znają historii. Podziemie? Ukrywanie się? Więzienie? Izolatka? Bicie? Głodówki? To dla większości puste hasła". Frasyniuk tłumaczy wręcz, że jego język jest odzwierciedleniem tego, jak postrzega obecnie sytuację polityczną w Polsce. A jego zdaniem "mamy wojnę":

Mówię do liberalnych demokratów. I mówię, że mamy wojnę. My albo oni. Demokracja albo autorytaryzm. Wolność albo konformizm. Jeśli nie będzie w ludziach determinacji do walki, radykalizmu, to zamiast gwarancji wolności dostaniemy gwarancję spokoju.

Dodał, że jesteśmy "w momencie, w którym rząd tworzy prawo, by przejąć kontrolę nad obywatelami. Sędziowie, gwarancja naszej wolności, są teraz grupą najbardziej zagrożoną". Dlatego też postuluje mocniejszy język, bo tylko taki zadziała. "Wygramy tylko wtedy, gdy obudzimy ludzi. Ale politycy muszą mieć odwagę zaryzykować. Dlatego ulica musi być radykalniejsza, by politycy ją czuli" - podsumowuje. 

Czytaj też: 55 zarzutów dyscyplinarnych dla prezesa "Iustitii". Miał naruszyć "zasadę apolityczności"

RPO komentuje wypowiedź Frasyniuka

Tymczasem w sprawie kontrowersyjnej wypowiedzi Frasyniuka głos zabrał Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Stanowczo sprzeciwia się on wywoływaniu "u odbiorców uczucia wrogości czy nienawiści". Podkreśla, że sam bronił Frasyniuka, kiedy "zagrożone były jego prawa i był niewłaściwie traktowany przez funkcjonariuszy policji i wymiaru sprawiedliwości". Teraz jednak go krytykuje:

Nie można się jednak zgodzić na publiczne wypowiedzi, które poprzez treść lub formę mogą dążyć do wywołania u odbiorców uczucia wrogości czy nienawiści.

Ubolewa też, że ten styl wypowiedzi w przestrzeni publicznej ostatnio dominuje:

W związku z tym chcę ponownie zaapelować do uczestników wszystkich demonstracji i zgromadzeń publicznych, jak również do polityków, o powściągliwość w wyrażaniu emocji, unikanie mowy nienawiści oraz ograniczenie zachowań i gestów, które mogłyby prowokować przemoc.

Konkluduje -"Jesteśmy i będziemy społeczeństwem pluralistycznym. W naszym wspólnym interesie jest to, abyśmy – szanując wolność słowa – zadbali o kulturę zgromadzeń i wystąpień publicznych".

Więcej o: