Biuro Rzecznika Praw Dziecka poinformowało, że Mikołaj Pawlak "z zadowoleniem" przyjął uchwałę Naczelnego Sądu Administracyjnego, który stwierdził, że nie ma możliwości transkrypcji i wpisania do polskich ksiąg aktu urodzenia dziecka, w którym jako rodzice widnieją dwie kobiety. Chodziło o sprawę syna dwóch Polek mieszkających w Wielkiej Brytanii, które ubiegały się o przyznanie mu polskiego obywatelstwa (dziecku odmówiono nadania numeru PESEL i wydania polskiego paszportu).
Mikołaj Pawlak podkreślił, że uchwała NSA, według której w polskim akcie urodzenia jako rodzice dziecka mogą widnieć jedynie kobieta i mężczyzna, "ma kolosalne znaczenie dla polskiego systemu prawnego".
Nie pozostawia żadnych wątpliwości, że rodzicami dziecka nie mogą być pary jednopłciowe. Co więcej, nie da się w żaden, nawet pośredni sposób zalegalizować jednopłciowych małżeństw. Dla mnie obowiązujące prawo jest oczywiste, dla niektórych środowisk jak widać nie, dlatego tak cenna jest dzisiejsza uchwała Naczelnego Sądu Administracyjnego
- stwierdził.
Wcześniej RPD ostrzegał, że zezwolenie na transkrypcję aktów urodzenia byłoby sprzecznym z prawem precedensem. - Jeśli dzisiaj zgodzimy się na wpisanie do polskich akt stanu cywilnego informacji, że rodzicami są dwie kobiety, to jutro możemy być zmuszeni do przyjęcia wniosku o zapisanie w polskich aktach informacji, że żoną jest 12-latka, bo taki stan prawny obowiązuje gdzieś w dalekim kraju - mówił przed posiedzeniem Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Przypomnijmy, że w uchwale NSA podkreślono jednocześnie, że niewydawanie dokumentów tożsamości dzieciom, których dotyczy postępowanie, jest naruszeniem prawa. Oznacza to, że zdaniem sądu urzędnicy powinni wydawać dokumenty tożsamości i nadawać numery PESEL na podstawie zagranicznych aktów urodzenia bez potrzeby transkrypcji, czyli bez potrzeby przedstawiania polskiego aktu urodzenia.
Oczywiście przez ostatnie cztery lata w praktyce urzędy w Polsce ani konsulowie nie wydawali takiego dokumentu na podstawie zagranicznego aktu urodzenia, w którym jako rodzice wskazane były dwie osoby tej samej płci. Ale liczymy na to, że skoro NSA zajął takie stanowisko, to będziemy mogli udać się z tym stanowiskiem do tych samych urzędów i konsulów i oni wydadzą dokumenty dzięki temu. Jeśli tak się nie stanie, ponownie będziemy musieli iść do sądu
- mówiła w rozmowie z Gazeta.pl adwokatka Anna Mazurczak, jedna z pełnomocniczek skarżącej.
>>> Dziemianowicz-Bąk: Zakaz edukacji seksualnej przedstawiono pod hasłem walki z pedofilią. To wyraz cynizmu: