W piątek Najwyższa Izba Kontroli poinformowała, że Marian Banaś pozostaje na stanowisku. Prezes NIK w oświadczeniu "kategorycznie zaprzeczył" zarzutom, jakoby zatajał swój stan majątkowy i ma nieudokumentowane źródła dochodów. Podkreślił również, że jest gotowy do składania wszelkich wyjaśnień i ze spokojem czeka na finał sprawy. Dzień wcześniej władze PiS zapowiedziały, że oczekują dymisji Banasia. Teraz waży się jego los.
>>> Kim jest Marian Banaś? Dowiedz się więcej o szefie NIK:
Prawo i Sprawiedliwość oczekuje na "honorową" dymisję prezesa Najwyższej Izby Kontroli - mówił w Śniadaniu w Trójce senator tej partii, Wojciech Skurkiewicz. Dodał, że zapowiadany przez premiera "plan B" wobec szefa NIK będzie zrealizowany, skoro mówią o nim czołowi przedstawiciele partii.
Marszałek Sejmu Elżbieta Witek sugerowała w piątek, że jeśli Marian Banaś nie odejdzie dobrowolnie, to niewykluczone są zmiany w ustawie o Najwyższej Izbie Kontroli. Witek przekonywała, że "nie będzie to wymagało zmiany w konstytucji". Jednak wprowadzenie przepisu o możliwości odwołania szefa NIK przez większość kwalifikowaną w Sejmie - np. 3/5 lub 2/3 głosów wymagałoby zmiany ustawy zasadniczej.
Paweł Sałek z Kancelarii Prezydenta mówi, że trzeba się "naprawdę głęboko" zastanowić, czy warto wprowadzać takie zmiany. W "Trójce" Marek Sawicki z Polskiego Stronnictwa Ludowego mówił, że konstytucji ani ustaw nie można zmieniać "dla jednego Banasia". W jego opinii, PiS samo powinno znaleźć rozwiązanie problemu.
W podobnym tonie zapowiedzi PiS skomentował Włodzimierz Czarzasty. - Lewica na pewno nie przyłoży ręki do zmiany Konstytucji, PiS sam sobie uwarzył ten problem i sam musi dać sobie radę - powiedział polityk.
Pomóc PiS w usunięciu Banasia ze stanowiska nie zamierza również PO. "Żadnej zmiany konstytucji nie będzie. Marian Banaś to symbol uczciwości PiS" - napisał ironicznie Grzegorz Schetyna.
Afera Banasia. To musisz wiedzieć: