Gdy polityk Nowoczesnej Wojciech Kałuża tuż przed pierwszą sesją śląskiego sejmiku wojewódzkiego przeszedł na stronę PiS, część polityków PO i Nowoczesnej określiło jego woltę jako polityczną korupcję i zdradę.
Jak ustalili dziennikarze Onetu, Kałuża nie żałuje swojej decyzji. - Rozmowy koalicyjne, rozmowy programowe czy też rozmowy o tym, aby nawiązać bliższą współpracę są po prostu częścią politycznego krajobrazu - mówi w rozmowie polityk i dodaje, że "trzeba mieć twardą skórę". Z minionego roku jest zadowolony. - Wsparcie zmiany w województwie śląskim oznaczało możliwości realizowania przedsięwzięć ekologicznych, infrastrukturalnych czy społecznych - tłumaczy.
Inaczej sprawę widzą dawni koledzy polityka, którzy nie podają mu ręki i z nim nie rozmawiają. - Jego nazwisko jest synonimem spontanicznych zmian, poglądów politycznych inspirowanych korzyściami doraźnymi - mówi poseł Michał Gramatyka, który do niedawna był sejmikowym radnym.
Poza tym, że pan Kałuża "jest", to niewiele więcej mogę powiedzieć po tym roku. Nie zabrał głosu na żadnej sesji, nie pojawił się na mównicy, nie odnotowałem jakichkolwiek działań samorządu woj. śląskiego, które są jego inicjatywą.
- dodaje.
>>> Kto zostanie kandydatem PO na prezydenta? Zobacz wywiad z konkurentem Kidawy-Błońskiej: