Wicemarszałek Senatu z ramienia Prawa i Sprawiedliwości Stanisław Karczewski był gościem "Porannej rozmowy" w radiu RMF FM. Zapytany o to, czy znalazł rysę na "krysztale", jakim jeszcze do niedawna był dla niego szef Najwyższej Izby Kontroli, odpowiedział, że znalazł ich więcej.
- Patrząc w życiorys i znając doskonale życiorys, bo znam osobiście pana Mariana Banasia, człowiek niezwykle zasłużony, bardzo aktywny, bardzo pracowity. Nie znałem wszystkich okoliczności, znałem tylko te dobre strony pana prezesa, a wtedy ministra - powiedział Karczewski.
>>> Sienkiewicz: Państwo PiS jest teoretyczne do kwadratu
Pytany o to, co chce zrobić PiS, aby usunąć Mariana Banasia z funkcji szefa NIK, wicemarszałek Senatu powiedział, że wierzy w jego honorową dymisję.
- Na razie będziemy czekali na decyzję pana prezesa Mariana Banasia. (...) Ja liczę na to, że ta decyzja będzie taka honorowa. Jesteśmy dżentelmenami i myślę, że takie dżentelmeńskie, honorowe decyzje zostaną podjęte - powiedział Stanisław Karczewski.
Senator PiS zaznaczył także, że przypadek Mariana Banasia jest nauczką dla wszystkich, aby trzymać się z daleka od osób takich jak te, którym szef NIK wynajmował kamienicę w Krakowie.
Prowadzący program Robert Mazurek zauważył, że Marian Banaś pracuje dla Prawa i Sprawiedliwości od czterech lat (był m.in. szefem Krajowej Administracji Skarbowej i ministrem finansów), a służby specjalne przez cały ten czas nie skontrolowały go tak, jak powinny.
- Jeżeli służby specjalne przez cztery lata nie były w stanie dowiedzieć się, że pan Banaś ma za sobą podejrzane interesy, to w takim razie czym one się zajmują? To znaczy, że te służby nie istnieją. (...) Rację ma niestety minister Sienkiewicz. Państwo jest z dykty - powiedział Robert Mazurek.
Stanisław Karczewski odpowiedział, że służby "absolutnie funkcjonują", a po zakończeniu ich działań "zostały takie decyzje, jakie zostały podjęte". Podkreślił także, że wierzy w to, że uda się w Senacie znaleźć większość do poparcia nowego prezesa Najwyższej Izby Kontroli.