Szymon Hołownia do startu przygotowywał się co najmniej od czterech miesięcy. - To już pewne, oficjalna decyzja zostanie ogłoszona niedługo, najprawdopodobniej w ciągu dwóch, trzech tygodni - mówi nasz rozmówca. Szymon Hołownia podobno na sondaże wydał sporą część swoich oszczędności. Wyniki badań miały go utwierdzić w przekonaniu, że w kampanii jest o co walczyć. Jednym z najtrudniejszych zadań miało być jednak przekonanie żony. Dziennikarz od lat bardzo mocno chroni prywatność najbliższej rodziny. Kilka miesięcy temu w jednym z wpisów na Instagramie Hołownia między słowami wygadał się, że ma żonę i córkę, co od razu ochoczo podchwyciły media. W tym sensie start w wyborach prezydenckich może oznaczać rodzinne trzęsienie ziemi i koniec z całkowitą prywatnością.
Zobacz też wideo: Szymon Hołownia kandydatem na prezydenta? Piotr Zgorzelski komentuje:
Zanim Hołownia ogłosi decyzję o stracie w kampanii, musi zakończyć swoją współpracę z talent show TVN, co właśnie w piątek prezenter ogłosił: "Dałem temu programowi wszystko, co mogłem dać, a gdy coś się kończy, coś się zaczyna" - napisał Szymon Hołownia na Facebooku. Na koniec swojego wpisu dziennikarz puścił oko do swoich fanów: "I NA PEWNO się NIE rozstajemy!" - napisał.
Z naszych informacji wynika, że Szymon Hołownia już od wielu miesięcy ze sztabem ludzi pracował nad własnym programem. Do współpracy zaprosił kilku zaufanych ekspertów z różnych dziedzin, mieli mu pomagać także wolontariusze. Jak się dowiedzieliśmy, jednym z ważnych punktów programu mają być sprawy związane ze środowiskiem i walka ze zmianami klimatu. O tym może też świadczyć jeden z niedawnych wpisów na Facebooku.
"Kwestia środowiska powinna być dziś absolutnym priorytetem dla wszystkich, nie powinna schodzić z ust i biurek naszych liderów dzień w dzień, bo to - a nie ciągnące się tygodniami spory o stołek marszałka, albo partyjne przekładańce w PO czy PiS-ie - jest nasze życie" - napisał.
Szymon Hołownia chce się pozycjonować jako kandydat spoza dwóch zwalczających się dziś obozów politycznych. To może być zarówno atut, jak i poważna przeszkoda w wyścigu prezydenckim. Na zwycięską kampanię w 2015 roku sztab Andrzeja Dudy wydał aż 13 milionów złotych, ale za nim stała cała machina partyjna. Hołownia takiego zaplecza i takich pieniędzy nie ma. Jedyne co go może ponieść, to nowy ruch społeczny, który dziennikarz zamierza stworzyć. Start w wyborach ma być początkiem tego projektu obywatelskiego.
- Szymon jest bardzo zdeterminowany. Jego celem jest to, żeby zmienić bieg tej kampanii i to już w pewnym sensie mu się udało. Jego kandydatura może sporo namieszać w planach głównych kandydatów - mówi nam anonimowo osoba zaprzyjaźniona z dziennikarzem.
Czy ma szanse wygrać z Andrzejem Dudą? - Na pewno jest w stanie zabrać część elektoratu zarówno Andrzejowi Dudzie, jak i pozostałym kandydatom. Jego dużą siłą może być to, że jest świetnym mówcą. Widziałem go wiele razy w tej roli i wiem, że ludzie go kupują, bo jest autentyczny i wierzy w to, co mówi - dodaje.
Wywołanie zamieszania wokół własnej osoby sprawiło, że Hołownia bez wydawania dodatkowych pieniędzy mógł sprawdzić co potencjalni wyborcy myślą na jego temat. Z badania przeprowadzonego przez firmę Maison&Partners dla Onetu w dniach 15-19 listopada 2019 r. wynika, że Hołownia mógłby liczyć na co najmniej 8 proc. poparcia, czyli tyle samo, co Władysław Kosiniak-Kamysz. W tym samym sondażu Andrzej Duda mógłby liczyć na 41 procent poparcia, a na 21 proc. poparcia mogłaby liczyć Małgorzata Kidawa-Błońska z PO.
Co jeśli kampania nie wypali? Hołownia na pewno sporo ryzykuje. W "Mam Talent" raczej będzie spalony, ale poprzednia kampania pokazała, że Magdalena Ogórek nawet po zaangażowaniu się w politykę do mediów da się powrócić. Ostatecznie Hołownia może skupić się na pisaniu książek. "Napisałem w życiu łącznie 20 książek (4. jestem współautorem). Rozeszły się łącznie w prawie milionie egzemplarzy. Jestem spełnionym grafomanem. Sezonowanym" - napisał niedawno na Facebooku.
Niedługo po publikacji naszego artykułu, Szymon Hołownia opublikował wpis, w którym poinformował, że jeszcze wstrzymuje się z ogłoszeniem decyzji i prosi o cierpliwość. "Sprawa jest bardzo poważna. Odpowiedzialne podejście do niej wymaga wielu badań, rozmów, namysłu, naprawdę ciężkiej pracy" - napisał. Dodał, że gdy podejmę decyzję, jakakolwiek by nie była - poinformuje o tym swoich czytelników.