Jak podaje RMF FM prokuratura w Warszawie otrzymała już opinię biegłego z zakresu medycyny sądowej, który został przydzielony do sprawy Artura Zawiszy. Wynika z niej, że poszkodowana w wypadku rowerzystka doznała obrażeń ciała skutkujących rozstrojem zdrowia na okres powyżej siedmiu dni. Oznacza to, że zdarzenie drogowe spowodowane przez byłego posła prawicy należy zakwalifikować jako wypadek drogowy, który jest przestępstwem a nie wykroczeniem.
Decyzja w sprawie polityka jeszcze nie zapadła, jednak wszystko wskazuje na to, że Artur Zawisza będzie miał rozszerzone zarzuty. Jak przekazał rzecznik prokuratury konieczne jest przesłuchanie świadków. Były poseł musi się liczyć z tym, że za spowodowanie wypadku grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności, jeśli sąd uzna, że uszczerbek na zdrowiu poszkodowanej jest lekki lub średni. W przypadku ciężkiego uszczerbku na zdrowiu maksymalny wymiar kary wynosi już osiem lat więzienia.
25 października 2019 roku były poseł Artur Zawisza potrącił jadącą rowerem kobietę - pracownicę BBN. Policja ustaliła, że kierujący był trzeźwy: nie miał jednak uprawnień do kierowania pojazdami. Jak się okazało polityk stracił prawo jazdy w 2016 roku, kiedy prowadził auto pod wpływem alkoholu. Zakaz wygasł z końcem lipca 2019 roku, ale były poseł nie odnowił uprawnień.
Jak podaje infor.pl większość zdarzeń drogowych to wykroczenia, które polegają na spowodowaniu kolizji czy stłuczek. Wtedy tacy kierowcy karani są mandatami lub wyrokami nakazowymi. Jeśli jednak w wyniku zdarzenia drogowego inna osoba doznała naruszenia ciała lub rozstroju zdrowia trwającego dłużej niż siedem dni, to taki czyn określany jest już jako przestępstwo.