Gościem Porannej Rozmowy Gazeta.pl był Kamil Bortniczuk, który dostał się do Sejmu z list Prawa i Sprawiedliwości z okręgu 21 (województwo opolskie). Poseł Porozumienia był pytany m.in. o wybranego na sędziego Trybunału Konstytucyjnego Stanisława Piotrowicza, który w przeszłości należał do PZPR i jako prokurator wypowiadał się w sprawie księdza-pedofila z Tylawy, który został skazany na dwa lata więzienia za molestowanie sześciu dziewczynek (Piotrowicz jako prokurator mówił, że "dzieci były szczęśliwe", a w zachowaniu księdza "nie było podtekstu seksualnego"). Na pytanie, czy sprawa tego, jak Piotrowicz nadzorował śledztwo dotyczące księdza z Tylawy, obciąża go, Bortniczuk odparł:
Absolutnie niezręczna sytuacja. Pewnie też Stanisław Piotrowicz dumny z tej sprawy nie jest, bo pełniąc obowiązki rzecznika prokuratury musiał tę sprawę Polakom tłumaczyć
Jak dodał, skoro Piotrowicz został sędzią TK, to "spełnia wymagania niejasno określone w prawie jako 'nieskazitelny charakter'". - Znaleziono jakąś starą wypowiedź w starej sprawie i dzisiaj naprawdę będziemy o "ciumkach" rozmawiać? - mówił Bortniczuk. Podkreślił również, że on sam nie ma żadnych zastrzeżeń do współpracy z Piotrowiczem w Sejmie.