W piątkowy wieczór premier Mateusz Morawiecki odpowiadał na żywo na pytania zadawane mu przez internautów. Wśród pytających znalazła się też pani Grażyna, która dopytywała o to, jak będzie z 13. emeryturą, ale chciała wiedzieć coś więcej o bieżących wydarzeniach:
Jak dokładnie było z tym głosowaniem na kandydatów (do KRS - red.)?
Pytanie dotyczy oczywiście niesławnego już głosowania nad listą posłów, którzy będą reprezentować Sejm w Krajowej Radzie Sądownictwa.
>>> "Trzeba anulować, bo przegramy". Tak Sejm wybierał członków KRS
Szef rządu na początku zapowiedział, że 13. emerytura "będzie wpisana do ustawy" i w ten sposób zostanie zagwarantowana na kolejne lata. Później zaczął za to szerzej opowiadać o głosowaniu, podczas którego padło słynne "trzeba anulować, bo my przegramy".
A z głosowaniami wczorajszymi, szanowni państwo, było bardzo prosto
- zaczął Morawiecki, po czym kontynuował wywód:
Zwykle głosuje się czerwony lub zielony, za lub przeciw. A jedno głosowanie było troszeczkę bardziej skomplikowane. Wybór czterech osób z sześciu, tam trzeba było naciskać ileś sekwencji guzików, co posłowie robią rzadko. Zarówno po stronie opozycji, jak i po stronie rządzącej, Zjednoczonej Prawicy, osoby różne podchodziły do pani marszałek i zwracały uwagę, że coś się zacina, coś jest nie tak.
Później Mateusz Morawiecki pochwalił marszałek Sejmu Elżbietę Witek za to, jak postąpiła, tłumacząc, że powtórzenie głosowania było słuszne, gdyż w ten sposób wszyscy posłowie mogli zagłosować bez problemu. Co natomiast z wątpliwościami? Szef rządu pokpiwał z "nieprzyjaciół", którzy siali insynuacje:
A jeżeli ktoś jest podejrzliwy, tak jak tutaj insynuują nam niektórzy nasi nieprzyjaciele, że pani marszałek coś widziała, to otóż chcę państwu powiedzieć, że nikt tam na sali, łącznie z panią marszałek, nie widzi wyniku głosowania, dopóki on się nie ukaże na tym ekranie. Czyli te insynuacje są zupełnie niepotrzebne.
Na koniec premier powtórzył wielokrotnie padający w przestrzeni publicznej argument polityków Prawa i Sprawiedliwości, że po prostu przecież we "wcześniejszych głosowaniach większość sejmowa pokazała swoją moc" i wygrywała poprzednie głosowania.