Pod koniec października Wiktor Świetlik poinformował, że przestaje kierować Programem III Polskiego Radia. Według "Gazety Wyborczej" miało to związek z publikacją "Newsweeka" o tzw. farmie trolli. Wiktor Świetlik zareagował na publikację "Wyborczej" zapowiedzią pozwu. Teraz na stronie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich pojawił się artykuł, w którym były szef Trójki wyjaśnia powody rezygnacji.
Na wstępie tekstu Świetlik wylicza swoje osiągnięcia - nowe audycje czy sukcesy organizowanych przez Trójkę festiwali. Dziennikarz stwierdza, że jego praca odbywała się w "w warunkach permanentnej nagonki, mającej na celu destabilizację słuchalności i utwierdzenie społeczeństwa, że nastąpiła 'śmierć Trójki', 'PiS zarżnęło Trójkę'".
"Dlaczego więc odszedłem, skoro było tak dobrze? Bo dobrze nie było. Przede wszystkim ze mną. Byłem wykończony tkwieniem w samym środku konfliktu politycznego, między młotem a kowadłem, ostrzeliwany z obu stron" - pisze Świetlik.
>>> Dziennikarz TVP przebrał się za "lewaka", wszedł w pikietę przed stacją. "Zostałem zaatakowany":
Jak twierdzi, postanowił "odpocząć" i "zająć się czymś innym". "Tuż po odejściu dowiedziałem się, że jestem hodowcą trolli" - stwierdza dziennikarz. Dalej Świetlik pisze: "Tu następuje moment, w którym poczułem się jak pingwiny z Madagaskaru, które trafiły do zoo w Hoboken. Pojawiły się tam wszystkie złe, drugoplanowe postaci z ich przygód".
Były szef Trójki wymienia w swoim tekście nazwiska dziennikarzy, którzy mieli go atakować w swoich publikacjach, m.in. Wojciecha Cieślę z "Newsweeka" i Agnieszkę Kublik z "Gazety Wyborczej". "Tuż po tym jak ogłosiłem publicznie decyzję o rezygnacji, dowiedziałem się, że w tle jest „farma trolli”. Cóż to za farma? W ciągu następnych dni odkryłem świat do tej pory ukryty za płatnymi subskrypcjami. W świecie tym opisywana była przez Wojciecha Cieślę owa 'farma trolli', firmie tej zlecenia miała jakoby dawać między innymi firma Art Media" - stwierdza Świetlik.
Świetlik przekonuje, że dziennikarze opisujący rzekome kulisy jego odejścia i powiązania z "farmą trolli" nie zwrócili się do niego po komentarz. Z publikacji nt. "farmy trolli" wynika, że opisywaną w tej kontekście firmą Art Media współpracował Instytut Staszica, który Świetlik założył wspólnie z Marcinem Rosołowskim. Dziennikarz podkreśla, że w momencie objęcia funkcji szefa Trójki zrezygnował z pracy w zarządzie Instytutu Staszica. Jak twierdzi, nigdy nie pobierał pieniędzy za działalność w instytucie. Z tekstu wynika, że w radzie organizacji pozostał Rosołowski, który zawodowo związany jest z Art Media.
"Co więcej, nigdy, wcześniej ani później, za moją działalność w ramach Instytutu nie pobrałem ani złotówki. Instytut zostawiliśmy w dobrych rękach, ekspertów i naszych przyjaciół. Marcin Rosołowski, ten z którym współzakładaliśmy Instytut, pozostał w Radzie Fundacji, w której był od samego początku" - pisze Świetlik. "No i na tym właśnie polega wywód pana Cieśli. Skoro A ma związki z B, a B ma wiązki z C to znaczy, że A ma związki z C. Czyli Instytut ma związki z osławioną farmą, bo z nią mają rzekomo mieć związki Art Media" - pisze były szef Trójki, dodając, ze "taka logika to czysta insynuacja" i "modelowy fake news".