Wszystko zaczęło się od obietnicy podwyższenia płacy minimalnej do 3 tys. w 2021 r. i 4 tys. w 2024 r. Jarosław Kaczyński przedstawił ją w Lublinie 7 września. Odpowiadając na krytyczne głosy, jakoby taka zmiana mogła zaszkodzić małym i średnim przedsiębiorcom. Kaczyński odniósł się do tego 11 września na antenie radiowej Jedynki.
- Wczoraj wieczorem mogłem rozmawiać z prezesem banku narodowego [prezesem NBP Adamem Glapińskim - red.], on mi przedstawił takie pierwsze szacunki, czy to jakoś wpłynie źle na gospodarkę. Nic z tych rzeczy - przekonywał prezes PiS. - Zawsze można szerzyć panikę, tylko że nie ma to żadnego związku z faktami. Ja podkreślam, to nie jest tylko ocena tych, którzy przygotowywali program, ja też do nich należałem, ale także ocena instytucji najpoważniejszej w tej dziedzinie, czyli banku narodowego. Ocena jeszcze może nieoficjalna, ale mogłem ją wczoraj usłyszeć - powiedział.
>>> Zapytaliśmy NBP o dane, które Glapiński przedstawił Kaczyńskiemu. Dostaniemy je, ale po wyborach
Adam Glapiński na konferencji prasowej przyznał, że czasem spotyka się z prezesem Kaczyńskim. - Rozmawiamy o tym, co nas interesuje, czyli głównie w moim wypadku sprawy gospodarcze i finansowe - stwierdził.
>>> Balcerowicz: "Zarobki w NBP to odbicie dziwacznych preferencji prezesa Glapińskiego"
W dniu emisji wywiadu z Kaczyńskim Gazeta.pl zwróciła się do NBP prośbą o udostępnienie szacunków, które, jak wynikało z wywiadu w Jedynce, prezesowi PiS miał przedstawić prezes NBP Adam Glapiński. Odpowiedź nadeszła niemal po dwóch tygodniach - w poniedziałek 23 września. Nie otrzymaliśmy jednak danych, o które prosiliśmy. Zastępczyni dyrektora Gabinetu prezesa NBP Maria Wołk poinformowała, że rozpatrzenie wniosku w tej sprawie nastąpi do 11 listopada.
Teraz dostaliśmy odpowiedź. Choć w naszym wniosku prosiliśmy o konkretne analizy, które przekazano Jarosławowi Kaczyńskiemu, nie zawarto ich w odpowiedzi. Na wstępie pisma Maria Wołk odsyła w sprawie analiz do raportu o inflacji, dostępnego na stronie banku centralnego. Dalej czytamy, że NBP i Rada Polityk Pieniężnej "przeprowadzają wszechstronne analizy czynników, mających wpływ na polską gospodarkę", aby podejmować "optymalne i korzystne dla Polski decyzje". NBP podkreśla, że proces dochodzenia do decyzji jest "działaniem złożonym, wymagającym dokonywania wielu prac badawczych, analiz ekonomicznych i prawnych (...)".
Dalej bank wyjaśnia: "Informowanie o poszczególnych elementach owego procesu na etapie wstępnego gromadzenia materiałów, przed ich weryfikacją, byłoby obarczone możliwością nieporozumień i generowałoby zagrożenie dla sformułowania prawidłowych wniosków, a w skrajnych przypadkach mogłoby powodować niekorzystne zjawiska dla polskiego systemu finansowego".
NBP wskazuje ponadto, że "dokumenty robocze" nie są informacja publiczną i nie podlegają udostępnieniu w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej.