PiS do końca kusi senatorów PO. Jednemu zaproponowano tekę ministra sportu. "Nie ma o czym rozmawiać"

Jeszcze na krótko przed pierwszym posiedzeniem Senatu PiS próbowało przeciągnąć na swoją stronę senatorów opozycji. Propozycję objęcia teki ministra sportu otrzymał senator Władysław Komarnicki. Jak powiedział w rozmowie z Gazeta.pl, odmówił, nie dopuścił do spotkania i "temat jest zamknięty".
Zobacz wideo

Na wtorkowym - pierwszym w nowej kadencji - posiedzeniu Senatu zostanie wybrany nowy marszałek. Opozycja ma swojego kandydata i - razem z senatorami niezależnymi - dostateczną większość, by go wybrać. Jednak politycy PiS nie kryją, że starają się i będą starać wywalczyć większość i przekonać senatorów, by przeszli na stronę obozu rządzącego. Ta walka trwa do samego końca. 

W tym kontekście pojawiło się nowe nazwisko - senatora Władysława Komarnickiego. Jak powiedział nieoficjalnie w rozmowie z Gazeta.pl wysoko postawiony polityk Platformy Obywatelskiej, "obawia się" właśnie o tego polityka. Komarnicki niedawno zrezygnował z funkcji pełnionych w strukturach PO, choć nie z członkostwa w partii.

Ponadto niewymienienie przez premiera Mateusza Morawieckiego kandydata na ministra sportu wywołało spekulacje, że ta teka będzie kartą przetargową. Miał nią być kuszony inny senator Robert Dowhan. Uciął jednak te spekulacje, oświadczając, że "nie wybiera się do żadnego ministerstwa". Komarnicki, podobnie jak Dowhan, ma doświadczenie w sporcie - a konkretnie jako prezes klubu żużlowego. 

Jednak senator w rozmowie z Łukaszem Kijkiem z Next.Gazeta.pl zapewnia, że - choć propozycje padły - to on odmówi i "temat jest zamknięty". 

Łukasz Kijek: Podobno dostał pan propozycję objęcia funkcji ministra sportu w nowym rządzie i może Pan z tej propozycji skorzystać?

Władysław Komarnicki, senator PO: Ten rozdział mam już zamknięty. Traktuję tę propozycję jako nietrafioną i nie mamy o czym w ogóle rozmawiać.

Nie ma takie możliwości, że pan się skusi?

Nie ma takiej możliwości i nie było takiej możliwości. Żadnych gestów nie wykonywałem w tą stronę, która mi to zaproponowała. Nie ma o czym rozmawiać.

Kto do pana się odezwał z tą propozycją?

Umówiliśmy się, że ja nie będę komentował, kto do mnie dzwoni.

Czyli na 100 proc. nie przyjmie pan tej propozycji.

Na 250 procent. Jak chce pan napisać, to niech pan napisze na 250 procent.

Zagłosuje pan za senatorem Tomaszem Grodzkim na marszałka senatu?

Jestem dumny, że będę mógł zagłosować za senatorem Grodzkim. Jestem bardzo dumny, bo znam go osobiście, jest to wysokiej klasy, transparentny człowiek. Przez ostatnie cztery lata zbliżyliśmy się do siebie. Właściwy człowiek na właściwym miejscu.

Myśli pan, że ktoś z senatorów opozycji może się skusić na tę propozycję?

Nie sądzę. Senatorowie są wybierani nie w kolejności z listy partyjnej, tylko są wybierani przez swoich wyborców, którym coś przysięgali. Według mnie nie wchodzi to w rachubę. Tak ja to widzę, gdy obserwuję moich kolegów na spotkaniach.

Rozumiem, że propozycja dla pana to było tylko ministerstwo sportu?

Miałem wcześniej inną propozycję, teraz to był druga propozycja. Ten etap mamy już zamknięty.

A ta wcześniejsza propozycja? Może pan zdradzić?

Nie, zostawmy to.

To ktoś z kierownictwa PiS proponował?

W jednym i drugim przypadku wysoko postawieni funkcjonariusze PiS-u.

To były spotkania, czy telefony?

Zostawmy te szczegóły. Mogę tylko powiedzieć, że nie dopuszczałem do spotkań.

"Nadal jestem członkiem Platformy"

W ubiegłym tygodniu senator Władysław Komarnicki poinformował na Facebooku, że złożył rezygnację ze wszystkich funkcji pełnionych w Platformie Obywatelskiej. Był m.in. wiceprzewodniczącym w regionie Lubuskim PO. 

W komentarzach pod wpisem niektóre osoby pytały, co oznacza jego rezygnacja i czy pozostaje po stronie opozycji w Senacie. Komarnicki odpowiadał na niektóre z komentarzy. "Proszę być spokojny, nadal jestem członkiem Platformy" - zapewniał. Tłumacząc swoją decyzję napisał: "Jestem w dostojnym wieku, a teraz w Senacie trzeba mocno i uważnie pracować".

Więcej o: