Stanisław Piotrowicz, który w jesiennych wyborach parlamentarnych nie dostał się do Sejmu z list Prawa i Sprawiedliwości, został zarekomendowany przez partię rządzącą na sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Wraz z nim PiS zaproponowało kandydatury Krystyny Pawłowicz oraz Elżbiety Chojny-Duch, co spotkało się z dużym sprzeciwem opozycji i opinii publicznej. Według nieoficjalnych informacji negatywne reakcje sprawiły, że ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego już szuka sposobu, jak wycofać się z kandydatury Stanisława Piotrowicza.
Czytaj też: Piotrowicz i Pawłowicz sędziami TK? Miażdżące wyniki sondażu
Sam Piotrowicz w wywiadzie udzielonym tygodnikowi "Sieci" podkreśla, że czuje się "zaszczycony" rekomendacją na sędziego Trybunału Konstytucyjnego i przekonuje, że nadaje się na to stanowisko.
Traktuję to jako szczególne wyróżnienie. Mam świadomość tego, że to dopiero rekomendacja, a nie uchwała Sejmu. Myślę, że w pracach TK przydatna byłaby nie tylko moja wiedza prawnicza, ale również bogate doświadczenie w stosowaniu prawa, a także w jego stanowieniu
- przekonuje, wymieniając m.in. swoją pracę w komisjach sejmowych. Piotrowicz był przewodniczącym Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, a opozycja parokrotnie domagała się odwołania go z tego stanowiska. Chodziło m.in. o nagranie, na którym Piotrowicz mówił o zarzutach dla księdza pedofila z Tylawy, gdzie ówczesny prokurator stwierdza, że "dzieci były szczęśliwe", a w zachowaniu księdza "nie było podtekstu seksualnego". Sąd był innego zdania i skazał księdza na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat za molestowanie sześciu dziewczynek.
Przeciwnicy rekomendacji Piotrowicza na sędziego Trybunału Konstytucyjnego wskazywali, że nieuszanowane zostało zdanie wyborców, którzy nie poparli jego kandydatury do Sejmu, a tym samym nie chcieli go widzieć w polityce. Piotrowicz twierdzi, że za niski wynik odpowiadają "brutalne ataki" kierowane w jego stronę.
Uzyskałem 10 293 głosy w atmosferze totalnych ataków przez cztery lata. W takiej sytuacji to imponująca liczba
- zaznacza, dodając, że "nie było jeszcze takiego przypadku, żeby polityk tak brutalnie i przez taki długi okres był atakowany".
Piotrowicz w wywiadzie dla "Sieci" tłumaczy się również ze swojej przeszłości i z tego, że był prokuratorem w czasach PRL. - Nie każda praca oznaczała utożsamianie się z systemem i jego budowaniem, umacnianiem. Praca w prokuraturze w tamtych czasach polegała przecież na tym samym, co dziś, a więc na ściganiu przestępstw godzących w bezpieczeństwo obywateli - mówi.
Ze swojej przynależności do PZPR kandydat PiS na sędziego Trybunału Konstytucyjnego tłumaczy się z kolei słowami: - Nie z własnej woli. Wzbraniałem się tak długo, jak mogłem - mówi Piotrowicz.
Na pytanie, czy jest komunistą, Piotrowicz odpowiada:
Nigdy nie byłem komunistą. Gdybym nim był, to byłbym dzisiaj w Platformie Obywatelskiej. chociaż nie wiem, czy szeregowego członka partii przyjęliby w swoje szeregi ludzie zasłużeni dla tego systemu
>>> Radosław Fogiel: Piotrowicz wyraził żal za grzechy. Obejrzyj rozmowę poniżej: