Po długim oczekiwaniu Donald Tusk ogłosił swoją decyzję ws. startu w wyborach prezydenckich w 2020 roku. Były premier nie zdecydował się kandydować, jak chcieli tego niektórzy zwolennicy Platformy Obywatelskiej. Teraz partia musi zdecydować, kto zostanie jej kandydatem i w jaki sposób będzie on lub ona wyłoniony.
Tusk powiedział dziennikarzom, że ogłosił decyzję teraz, bo "czas nagli" - i to zdanie wydają się podzielać politycy PO. Poseł Borys Budka w rozmowie z WP.pl poinformował, że jeszcze w tym tygodniu partia podejmie decyzję dot. wyborów prezydenckich. Na piątkowym spotkaniu zarząd Platformy ma zdecydować, czy zorganizować prawybory w partii, czy bez tej procedury nominować Małgorzatę Kidawę-Błońską. Wicemarszałkini Sejmu była kandydatką Platformy na urząd premiera w niedawnych wyborach parlamentarnych.
Sam Budka oceniał, że Kidawa-Błońska byłaby najlepszą kandydatką. Zaś do koncepcji prawyborów odniósł się sceptycznie, choć - powiedział - mają "swoje plusy", jak przyciąganie uwagi opinii publicznej. - Małgorzata Kidawa-Błońska przeszła prawybory 13 października tego roku i okazała się najlepsza, uzyskała 30-procentowe poparcie - powiedział.
Komentując decyzję Tuska w rozmowie z Wirtualną Polską Budka stwierdził, że to "dojrzały polityk", który "potrafi zrezygnować z własnych ambicji dla dobra Polski".
Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk w poniedziałek ogłosił, że nie będzie kandydował w wyborach prezydenckich. Były premier mówił o tym w rozmowie z dziennikarzami w Brukseli.
- Po głębokim namyśle podjąłem decyzję, że nie będę kandydował w zbliżających się wyborach prezydenckich. Ogłaszam tę decyzję dzisiaj, bo czas nagli, a nie chciałbym w żaden sposób utrudniać opozycji procesu wyłaniania kandydatów. Uważam, że możemy te wybory wygrać, ale do tego potrzebna jest kandydatura, która nie jest obciążona bagażem trudnych, niepopularnych decyzji, a ja takim bagażem jestem - powiedział.
Kadencja Tuska na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej kończy się w grudniu.