Od kiedy Stanisław Piotrowicz, Krystyna Pawłowicz i Elżbieta Chojna-Duch ogłoszeni zostali kandydatami PiS na sędziów Trybunału Konstytucyjnego pojawiają się coraz to nowe kontrowersje i komentarze. Swoimi przemyśleniami podzielił się również Tomasz Terlikowski.
W opublikowanym na Facebooku wpisie katolicki publicysta przekonuje, że TK był "niezależny od swojego środowiska politycznego" za czasów prof. Andrzeja Zolla i Andrzeja Rzeplińskiego, ponieważ wówczas "wbrew znaczącej części swojego zaplecza zakazywano aborcji z przyczyn społecznych i broniono klauzuli sumienia".
Terlikowski twierdzi, że "sprawa aborcji eugenicznej" pokazuje zależność TK od "decyzji centrali partyjnej". Publicysta odnosi się do obywatelskiego projektu "Zatrzymaj Aborcję" zakładającego całkowity zakaz przerywania ciąży ze względu na ciężkie wady płodu. Projekt ten początkowo PiS blokował w komisjach, w końcu zaś został on skierowany właśnie do TK.
"Za moment upłynie termin umożliwiający rozpatrzenie tej sprawy, było na to ponad dwa lata. Nic się nie stało. Dlaczego?" - pyta Terlikowski. Odpowiedź brzmi: "Bo dobro partii wartością najwyższą, a że dzieci giną, że dyskryminuje się niepełnosprawnych, kogo to obchodzi, gdy na szali jest dobro najwyższe, czyli wynik wyborczy". Terlikowski pisze, że "nowi sędziowie nic w tej sprawie nie zmienią". "Tylko proszę nie opowiadajcie mi o niezależnym i konserwatywnym Trybunale, bo to urąga rozumowi" - pisze wzburzony publicysta.
"Zatrzymaj Aborcję" to nowelizacja ustawy z 1993 roku o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Zakłada całkowity zakaz przerywania ciąży ze względu na ciężkie wady płodu. Jednocześnie projekt nie przewiduje żadnych rozwiązań systemowych, które wspierałyby kobiety opiekujące się ciężko chorymi lub niepełnosprawnymi dziećmi.
Od 1 września do 15 listopada pod projektem podpisało się 830 tys. osób. Sejm skierował projekt do dalszych prac w komisjach na początku roku. O przyspieszenie prac legislacyjnych nad projektem "Zatrzymaj Aborcję" apelował m.in. episkopat.